Lubię styczeń. Za spokój. Za dni, które chodzą coraz dłuższymi krokami. Za to przedziwne uczucie przyczajonej acz wciąż uśpionej gotowości. Za świadomość, że to, co ma przyjść – przyjdzie, a to, co minęło – za nami. Choć to oczywiste, właśnie teraz ta myśl nabiera ostrości. Mogłabym jeszcze tak wymieniać, ale przwda jest też taka, że trudno określić powody, jeśli się coś lubi lub wręcz odwrotnie. Emocje chadzają własnymi ścieżkami.
Wczoraj wróciliśmy do domu. Wszystkim nam go brakowało, niezależnie od tego, ile łez popłynęło przy pożegnaniu. Dlaczego tak jest, mamo? – pytał przez łzy synek pierwszy. Ale zapytany, gdzie chciałby mieszkać, wskazuje zawsze nasze nowe miejsce na ziemi. Daleko od Polski.
Polecam Wam gorąco to ciasto. Nie wymaga posiadania miksera. Całośc mieszamy tylko łyżką lub widelcem, jak komu wygodnie. Możemy upiec je w formie mufin, wyjdzie ich wówczas około 16 lub formie ciasta, w keksówce. Nie jest ciężkie ani zbite, ma w sobie jednak coś z brownie, ale chyba jego największą zaletą jest sam smak. Kiedy upiekłam je w formie mufin właśnie, jeszcze przed świętami, cud-mąż zjadł prawie wszystkie sam.
Wszystkich mieszkających w Brukseli zapraszam i przypominam, że już w niedzielę Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zagra także i tutaj, informacje znajdzienie na stonach: www.wosp.be i www.emstacja.eu
Czekoladowiec na grzanym winie
Składniki :
110 g grzańca
110 g rodzynek, najlepiej sułtanek
110 g czekolady deserowej
150 g masła
2 łyżki płynnego miodu
2 jajka
90 g brązowego cukru
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka cynamonu
½ łyżeczki zmielonych goździków
80 g mąki tortowej
65 g posiekanych orzechów laskowych
Przygotowanie:
1. Podgrzewamy wino. Gorącym zalewamy rodzynki. Odstawiamy.
2. Nagrzewamy piekarnik do temperatury 180 stopni.
3. Przygotowujemy małą keksówkę o wymiarach zewnętrznych 25×11 cm – wykładamy ją pergaminem.
4. W garnuszku rozpuszczamy na małym ogniu czekoladę z masłem, gdy się rozpuszczą odstawiamy.
5. W misce, z której będziemy łączyć wszystkie składniki roztrzepujemy widelcem jajka. Dodajemy miód i roztrzepujemy dalej tak, aby jak najlepiej napowietrzyć masę.
6. Mąkę w osobnej misce mieszamy z sodą, cukrem, przyprawami i orzechami.
7. Do masy z jajek dodajemy rodzynki z winem. Mieszamy. Następnie wlewamy czekoladę. Łączymy dokładnie. Dodajemy sypkie składniki. Mieszamy krótkom tylko tyle, by składniki się połączyły. Masa nie jest zbyt gęsta. Wlewamy ją do keksówki.
8. Pieczemy 35 minut bez nawiewu. Studzimy na kratce.
9. Możemy udekorować ciasto rozpuszczoną czekoladą deserową, około 75 g połączoną z 1-2 łyżkami grzańca.
Smacznego!
Mmmmm ale wygląda … pysznościowe musi być 🙂 wszystkiego co najlepsze i najpyszniejsze w Nowym Roku 🙂
Ale świetny czekoladowiec!
Uwielbiam takie ciasta, ślinka cieknie na sam widok.
A wiesz Aniu robiłam grzańca z Twojego przepisu, na święta. Wyszedł rewelacyjnie:) Dziekuje za przepis.
Pozdrowienia 🙂
Zapisuję przepis. Lubię kiedy nie ma albo jest mało mąki.
Fajnie, że orkiestra gra w Brukselii, w Niemczech pewnie też, ale chyba nie w mojej okolicy.
och, ciekawe czy czuc go grzanym winem?
pięknie wygląda!
właśnie też się zastanawiałam – czy mocno czuć dodatek wina?
Genialne. Rozumiem, że dzieciom lepiej nie podawać?
słodki ten czekoladowiec..
Cudowne ciasto …. uwielbiam wszystko co ma w sobie czekoladę:)
Co ma przyjść- przyjdzie… I tego się trzymajmy…
Wilgotny pijany…;)czekoladowiec – pycha…!.
Moc uścisków przesyłam…:*
Wiewiorko,
dziekuje 🙂 i Tobie samych dobrych nowin – serdecznosci,
Majana,
ciesze sie bardzo. Prawda, ze jest dobry? Dzieki za zaufanie, serdecznie
Nie-Typowe wypieki,
tak, tu zdecydowanie zminimalizowalam ilosc uzytej maki. A Orkiestra gra naprawde w wielu miejscach, zawsze warto sprawdzic… Pozdrawiam,
Karmelitko, Lakomczuchy, Kabamaiga
alkohol podczas pieczenia wyparowuje, to co pozostaje, to caly specyficzny smak i aromat grzanca, i taki uchwytny posmak wytrawnosci, ktory daje samo wino. Nadaje calosci wykwintnosci, wszystko to tak na moj gust, warto sprawdzic samemu. Pewne jest tez, ze ciasto jest wilgotne i takie pozostaje prwew kilka dobrych dni. Pozdrawiam Was serdecznie
Asieja,
ale nie – przeslodzony 🙂 pozdrowienia serdeczne
Jolu,
bardzo by Ci wiec posmakowalo, mimo, ze czekoladowe – inne jest zdecydowanie. Pozdrawiam Cie serdecznie
Ewelino Droga,
i cokolwiek przyjdzie, z wdziecznoscia przyjac 🙂 Buziaki serdeczne
Anna
Ciasto swietne – to raz. Zimowe, choc zimy jakos nie widac. Ale nie potrzeba mrozu za oknem, by sie nim rozkoszowac 🙂
Styczen tez zwykle lubie, tylko w tym roku jest jakis taki do niczego. Moze luty bedzie lepszy i bardziej optymistyczny.
Niezwykle aromatyczne, zimowe i rozgrzewające ciasto.
Jak długo piec mufinki? czy ciasto bardzo wyrasta?dzięki za odpowiedż
Anonimowy,
Mufinki pieczemy krocej, okolo 15 minut. Napelniamy foremki do polowy wysokosci, wyrastaja dosc mocno. Sa delikatne, wiec tak sie z nimi obchodzimy. Pozdrawiam serdecznie,
Anna