Czytane ostatnio (wrzesień i październik)

Książki, które na długo – jeśli nie na zawsze, zapadają nam w pamięć, to często te, w czasie lektury których mamy poczucie, że ktoś właśnie odnalazł słowa, których my bezskutecznie szukaliśmy. Jedna z książek ostatnich tygodni przyspożyła mi właśnie takich wrażeń. Z zebranych tu lektur wyszedł zbiór mocno eklektyczny. I super. Polecam gorąco!

Valerie Perrin „Życie Violette”, wydawnictwo Albatros 2023

Im mniej wiecie o tej książce nim otworzycie ją na pierwszej stronie, tym lepiej. Tak było w moim przypadku i naprawdę nie żałowałam ryzyka sięgnięcia po książkę, o której nie wiedziałam wcześniej nic prócz tego, że słyszałam jak ktoś kiedyś polecał jej autorkę. To także zdecydowanie idealna pozycja na tę porę roku i czas. Ja umieśliłam już na mojej liście inną książkę Perrin i bardzo cieszę się, że premiera kolejnej przewidziana jest na początku przyszłego roku.

Dziadek lubił watę cukrową, soczyste jabłka w karmelu, zapach naleśników i gofrów, pianki marshmallow, nugat i churros. Frytki przyprawiane solą życia, brudne paluchy prostego szczęścia. Zawsze będzie mieć na twarzy uśmiech dziecka trzymającego z miną zwycięzcy czerwoną rybkę w torebce z wodą.”

Kirstin Valdez Quade „Pięć ran”, wydawnictwo Znak 2023

Jakże bolała chwilami ta książka, jak bliska była mi jedna z jej bohaterek i jednocześnie – jak bardzo krzyczeć się chciało w środku, na znak sprzeciwu wobec jej decyzji i losu. Taki to prawdziwy i smutny obraz rodziny, zdecydowanie uniwersalny i może dlatego – momentami bolesny.

Isabel Allende „Violeta”, wydawnictwo Marginesy 2023

Allende polubiłam już tak dawno temu, że po kolejne jej książki sięgam niemal bezrefleksyjnie. Violeta zdecydowanie nie jest najlepszą książką autorki, może nawet jest słabsza od ostatnio wydanych. Nie będę jej gorąco polecać, bo Ci którzy autorkę znają i cenią pewnie mają tak jak ja, że i tak po nią sięgną. Pojawiają się tutaj poruszane już wcześniej wątki i tło historyczne, ale nie tylko. A świadomość, jak wiele może wydarzyć się w ciągu jednego tylko życia w sensie historycznym i osobistym może być krzepiąca, gdy jesienna deprecha puka do okien.

Colum McCann „Apeirogon” Wydawnictwo Poznanskie 2021

Chodziłam wokół tej książki bardzo długo. Wydaje mi się, że poleciła mi ją już kiedyś stała czytelniczka Addio (czy to byłaś TY, Aga?), ale nie było łatwo jej namierzyć. Kiedy w końcu się udało, czekała na swój czas, który ewidentnie nie nadchodził, zważywszy na tematykę. Zaczynałam ją dwukrotnie, a teraz – wróciłam na dobre, kiedy konflikt palestyński w tak tragiczny sposób powrócił na czołówki wiadomości na całym świecie. Naprawdę nie jest to łatwa lektura, także w sensie konstrukcyjnym. Brak tu klasycznie snutej opowieści, a jej fragmenty są jak odłamki porozrzucane na kartach książki. Ale – uświadomiłam to sobie całkiem niedawno w trakcie lektury, tej historii być może nie dało się opowiedzieć inaczej.

Grażyna Plebanek „Słowa na szczęście i inne nienazwane stany duszy”, wydawnictwo Agora 2019

Bardzo dobra książka na jesień. Przenosi nas w przeróżne rejony świata, języki, kultury i emocje. Nie wiem jak Wy, ale ja ostatnio nie jestem w stanie czytać długo wieczorami. Takie krótkie, kilkukartkowe rozdziały, każdy poświęcony innemu słowu, wydają się idealne na moment tuż przed zaśnięciem. Książka ta zdecydowanie przypadnie do gustu Polakom mieszkającym w Belgii. Odnajdziemy się w aluzjach i nawiązanich autorki do tutejszych klimatów. Czytam ją są powoli, kawałek po kawałku. Jedno ze słów, które wpadło mi w oko a razem z nim opowieść autorki, z którą nie sposób się nie zgodzić, to – lutalica. Kto chce wiedzieć, zo znaczy – zachęcam do lektury.

Beata Śniechowska „Pomidor. Przepisy na każdą porę roku”, wydawnictwo Znak 2023

To jest jedna z tych książek kucharskich, które czyta się niemal jak powieść. Od początku do końca, smakując powoli każdą kolejną stronę. No i właśnie tak sobie tę książkę poczytywałam przez kilka wieczorów, zaznaczając przepisy do wypróbowania w najbliższym czasie. Bardzo lubię i cenię jej autorkę, więc w moich zbiorach tej książki zabraknąć nie mogło.

Samar Khanafer „Dukkah, kumin, włoszczyzna”, wydawnictwo Marginesy 2023

O tej książce zamarzyłam kiedy pewnego sobotniego poranka w ulubionym radiu Nowy Świat uszłyszałam rozmowę z Samar Khanafer. I chociaż nie miałam nawet okazji przekartkować książki Samar przed kupnem, nie miałam wątpliwośći, że tak jak Pomidora, po prostu muszą ją mieć. Na jej lekturę poświęcilam wiele dni. I najchętniej wypróbowałabym każdy przepis po kolei. Wszystko tu do mnie przemawia. Wskazówki, które podaje autorka, wiedza i praktyczne podejście do gotowania, jej opowieści i połączenia składników, które sprawiają, że wszystko wyniesione jest naprawdę na wyższy poziom. To oczywiście zbiór przepisów wegetariańskich, więc mam poczucie, że książka ta idealnie wpisuje się w moje potrzeby. Jeśli mielibyście mieć w swojej biblioteczce ledwie kilka książek kucharkich to Dukkah powinna zdecydowanie znaleźć się w ich gronie. Jest absolutnie genialna. Z przepisów już wypróbowanych polecam wszystkie: marokańską harirę, galette z burakami, wodą z kwiatów pomarańczy i czerwoną cebulą karmelizowaną w melasie, fritters z kalafiora z jogurtowym sosem oraz pieczone ziemniaki na jogurcie z masłem harrira.

to be continued…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *