Polenta? Si, si! Z pesto i szparagami!

Uświadomiłam sobie dziś rano, przygotowując kolejne publikacje, że kiedy kilka dni temu pisząc o książkach kwietnia, a konkretnie o „Mężczyźnie imieniem Ove” Backmana nie zacytowałam fragmentu, na którym mi zależało. Dlaczego? Zapewne z powodu pośpiechu – lub też uniesienia, że udało mi się jednak, choć z poślizgiem, przygotować ten post. Pomyślałam, że warto wrócić do Ove, skoro sama lektura wciąż wraca do mnie, a i my w rozmowach w domu, także wciąż do niej nawiązujemy.

Czas to przedziwna sprawa. Większość z nas żyje tylko tym, co jest przed nami. Za kilka dni, tygodni czy kilka lat. Jedną z najgorszych chwil w życiu każdego człowieka jest przypuszczalnie uświadomienie sobie, że w pewnym wieku więcej życia ma się za sobą niż przed sobą. I kiedy nie leży przed nami ogrom czasu, trzeba znaleźć inne rzeczy, któymi się żyje. Wspomnienia na przykład. Popołudnia w słońcu z czyjąś dłonią w swojej dłoni. Zapach świeżo rozkwitłych rabatek. Niedziele w kawiarni. Wnuki, być może. Człowiek znajduje sposób, by żyć przyszłością kogoś innego.

Właściwie mogłabym się zgodzić. A jednak. Wydaje mi się, że właśnie najgorszą rzeczą, jaką człowiek może wówczas zrobić jest nie dostrzec, że w końcu może żyć teraźniejszością, chwilą, tym – co tu i teraz, każdym nowym dniem od nowa. To przecież właśnie wtedy taka uważność i rozważność w stosunku do upływającego czasu przychodzi najłatwiej. Ciekawa jestem Waszej opinii na ten temat.

A skoro mówimy o tym, co tu i teraz – to szparagi w pełni sezonu i czas, by się nimi nacieszyć. Moje ulubione przepisy Addio:

Quiche ze szparagami, miętą i parmezanem

Smażone krewetki na ostro ze szparagami wg Billa Grangera

Curry thaï

Wiosenne risotto

Krem szparagowy z chrzanem

Lasagne z ciasta filo ze szparagami

Aksamitny krem szparagowy

Polenta ze szparagami

Składniki:

pęczek szparagów

1 – 2 kulki mozzarelli di bufala

190 g polenty błyskawicznej

30 g parmezanu

pomidorki koktajlowe

Na pesto:

18 g listków bazylii

32 g parmezanu

32 g oliwy

24 g orzechów włoskich

mały ząbek czosnku (lub tylko jego część, zależnie jak lubimy)

sok z cytryny do smaku

sól, jeśli będzie konieczna

Przygotowanie:

  1. Przygotowujemy polentę. Zagotowujemy 750 ml wody, którą słusznie solimy. Mieszając wsypujemy powoli polentę. Gotujemy 2 minuty mieszając regularnie. Na koniec dodajemy starty parmezan. Przekładamy na duży płaski talerz, na którym będziemy serwować polentę. Rozprowadzamy równomiernie formując koło. Powierzchnię skrapiamy oliwą, przykrywamy i odstawiamy do zestalenia.
  2. W tym czasie przygotowujemy pesto. Wszystkie składniki umieszczamy w kielichu blendera. Miksujemy, smakujemy, doprawiamy w razie potrzeby.
  3. Przygotowujemy szparagi. Myjemy, osuszamy. Odłamujemy zdrewniałe końcówki. Obieraczką do warzyw skrajamy, by uzyskać paski. Na patelni rozgrzewamy odrobinę oliwy, na której partiami blanszujemy szparagi. Pamiętając, żeby nie przeciągnąć ich zbyt długo. Najlepiej smakują kruche. Skrapiamy sokiem z cytryny.
  4. Polentę pokrywamy równomierną warstwą pesto. Układamy szparagi, mozzarellę i pomidorki. Skrapiamy oliwą, oprószamy solą, możemy dodatkowo posypać płatkami parmezanu.

Smacznego!

2 comments Add yours
  1. Aniu, z pewnością wypróbuję przepis. Dla mnie kasza kukurydziana ewidentnie stanowi zaproszenie do wspomnień z wczesnego dzieciństwa – dość szybko bowiem jej smak wydał mi się atrakcyjniejszy od smaku manny. Do dziś lubię mieć w szafce niewielką ilość na wypadek, gdybym w ponury jesienny wieczór postanowiła się przenieść w czasy odległe. Przywoływanie wspomnień, o ile są przyjemne, zdarza mi się w chwilach „nicnierobienia”, kiedy sobie takie czasem funduję. Ostatnio jednak te wspomnienia, szczególnie dotyczące mojej córki, która – wybrawszy odległe miejsce do dalszej edukacji – za chwilę przestanie być dostępna na co dzień, wywołują już tęsknotę, myśli o upływającym czasie, zaraz potem żal, że ten, czas, kiedy była malutka, minął bezpowrotnie. BEZPOWROTNIE. I ten żal zabiera mi radość z tego, co tu i teraz. A tu i teraz to wszystko, co mam. I dlatego staram się nie przywiązywać zupełnie do wydarzeń minionych, ewentualnie po to, by wyciągać wnioski na teraz, Teraz, dziś, to jest to na co mamy realny wpływ. Jeszcze kilka lat temu, nie potrafiłam się skupić na wykonywaniu określonych czynności – z wyłączeniem czytania książek bądź oglądania filmów – zawsze były to „sprawy do zrobienia, załatwienia”, które jak najszybciej chciałam mieć z głowy. Całe mnóstwo rzeczy koniecznych do wykonania wydawała mi się stratą czasu, co oczywiście wywoływało we mnie frustrację i zniecierpliwienie.. Ileż razy ścigałam się z czasem, starając się zrobić coś dopóki.. do czasu.. Dziś już wrzucam na luz, próbuję czuć każdą chwilę, a o ile nie wiąże się ona z fizycznym cierpieniem, przynosi to spokój ducha i dystans do rzeczy i świata. No i nie sposób złapać zadyszki 😉 Ściskam! Aga

    1. Aga,
      BEZPOWROTNOŚĆ jest do zniesienia najtrudniejsza. Ale w sumie – tak definitywna, że w moim odczuciu, żal z nią związany odbiera radość codzienności. Bo będę się upierać, że takowa istnieje.
      Dzieci opuszczające gniazdo to temat doskonale mi znany i trochę oswojony, więc mogę Ci obiecać, poradzisz sobie z tą sytuacją, odnajdziecie się w niej obie, tyle tylko, że trzeba na to czasu. Czasami dużo czasu. Ale to w końcu przychodzi. Nasz najmłodszy właśnie przeżywa ostatnie dni w szkole, przed nim matura na początku czerwca. Przygotowuję mu codziennie śniadaniówkę, tak jak robiłam to ostatnie 16 lat i wiem, że dzień w którym zrobię to po raz ostatni jest tuż za progiem.
      Powtarzam sobie nieustannie – WDIĘCZNOŚĆ. I tego się trzymam. Każdego dnia od nowa.
      Myślami jestem z Tobą.
      Ania

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *