Niebo w rumieńcach chmur. Mija kolejny dzień. Jeszcze pamiętam tamte dni początku roku… Kiedy na biurku rozkłada się nowy kalendarz a każdy dzień to tabula rasa. Tyleż samo
obaw, co nadziei. Z czasem coraz więcej w nim zakładek z dobrych dni, zagiętych rogów tych ważnych, dat zapisanych a jednak zapomnianych, spóźnień, roztargnień i wydarzeń, których nie można było przewidzieć w najczarniejszych snach…
Kiedy zapisuję sobie coś choćby z małym, kilkutygodniowym wyprzedzeniem, wydaje mi się zawsze, że do tych wydarzeń jeszcze tak wiele czasu musi jeszcze upłynąć… Amazonka cała… Tymczasem, niesiona strumieniem czasu ledwie zahaczam o bieg zdarzeń, mając za wiosła niepotrzebny pośpiech.
W maju myślałam, że przecież do końca roku szkolnego zostało jeszcze tyle czasu… I gdzie on się dzisiaj podział??? Za chwilę dni będą już tylko krótsze, podopieczni wyjadą na wakacje. A jutro pewnie będę piec pierniki.
Coraz częściej mam wrażenie, ze czerwiec to miesiąc, który ucieka najszybciej. Sympatii akurat dla niego mam chyba najwięcej. Za te dni ciągnące się jak mordoklejki, zapach truskawek, rabarbar, jasne poranki i obietnicę wakacji, bez, akacje, piwonie i lawendę. I nawet za to ułudne poczucie, że wciąż jeszcze tyle dni do końca roku. Przekonanie, że jest się dopiero w środku czegoś, co trwa i trwać będzie jeszcze długo.
Przed nami noc świętojańska. Gdzieś pod skora i w gardle uwieziona chęć szalonej zabawy, bosych tańców po łąkach i polach, plecenia wianków i sukien lekkich jak wiatr. Ach, marzy mi się…
Polecam dziś Waszej uwadze pieczeń, która często gości na naszym stole. Trudno o coś pyszniejszego w opinii naszych dzieci, cud-męża przy okazji, także. Polecam gorąco.
Pięknych ostatnich dni czerwca, Kochani. I nocy także J
Pieczeń rzymska
Składniki:
800 g mięsa mielonego (pół na pół wołowo-drobiowego)
100 g ugotowanej marchewki
75 g ugotowanego selera
50 g ugotowanego korzenia pietruszki
1 średnia cukinia
1 cebula
2 ząbki czosnku
1-2 łyżki sosu Worcester
sól, pieprz
50 g tartego parmezanu
1 łyżeczka kuminu
½ – 1 łyżeczki kozieradki
szczypta cynamonu
świeża szałwia – kilka dużych listków
2 jajka
duża garść bułki tartej
Na sos:
1 szkl. passaty pomidorowej (przecieru)
1 łyżka śmietanki do sosów
sól, pieprz
Na purée:
400 g ziemniaków
1 łyżka chrzanu ze słoiczka
1 duża łyżka śmietany
1 łyżka masła
świeży estragon
Przygotowanie:
1. Posiekaną cebulę solimy, podduszamy na oliwie. Dodajemy posiekany czosnek, po chwili kumin, kozieradkę i cynamon.
2. Dodajemy pokrojoną w dużą kostkę cukinię. Dusimy przez kilka minut. Miksujemy z ugotowaną marchewką, pietruszką i selerem. Dodajemy do mielonego mięsa.
3. Łączymy z jajkami, posiekaną szałwią i parmezanem. Doprawiamy sosem Worcester, solą i pieprzem. Na końcu dodajemy bułkę tartą do uzyskania konsystencji nieco luźniejszej niż na kotlety mielone.
4. Nagrzewamy piekarnik do temperatury 200 stopni.
5. Przekładamy do wysmarowanej oliwą i wysypanej bułką tartą foremki. Przykrywamy folią aluminiową.
6. Pieczemy 80 minut.
7. Gotujemy obrane ziemniaki w osolonej wodzie. (Ziemniaki można także upiec w skorupkach a po upieczeniu obrać). Ugotowane i odcedzone odstawiamy w cieple.
8. Sos, który powstaje podczas pieczenia przelewamy do garnka. (Pieczeń zostawiamy pod przykryciem, aby „odpoczęła”. Kroimy ją tuz przed podaniem).
9. Przygotowujemy sos. Do sosu z pieczenia dodajemy 250 ml passaty pomidorowej. Zagotowujemy. Dodajemy 1 łyżkę śmietanki do sosów. Mieszamy. Doprawiamy solą, pieprzem i ew.
cukrem. Posypujemy suszonym oregano.
cukrem. Posypujemy suszonym oregano.
9. Przygotowujemy purée. Ziemniaki ucieramy na gładko z chrzanem, śmietaną i masłem. Posypujemy posiekanym estragonem.
10. Pieczeń kroimy w grube plastry, polewamy sosem. Podajemy z sałatą i purée chrzanowym.
Smacznego!
wspaniałe danie! uwielbiam pieczeń rzymska 🙂
Dziś nie (choć mielone się rozmraża) ale kiedyś na pewno wykorzystam przepis 🙂
Dzień dobry. Zapisałąm przepis i chciałąm dopytać – ile potrzeba mięsa( jest podany gatunek mięsa ale nie jego waga) i ile dodajemy cukinii. Pozdrawiam Agata.
Agata,
przepraszam, gapa jestem, juz wîsuje 🙂 Pozdrawiam serdecznie i dziekuje za czujnosc…
jeden z naszych ulubionych obiadków:) zawsze się sprawdza:)
A czy w Belgii robi sie pieczen rzymska ? i jak to bedzie po francusku?
Raczej nie, przynajmniej nie w takiej klasycznej wersji jak w Polsce sie ja przygotowuje. Po francusku moze to byc dwojako – rôti albo pain de viande. Blizsze pieczeni jest pain de viande, niestety nieco znieslawione, zreszta tak jak w Polsce, kiedy zaklada sie, ze w kupnym pasztecie zmielone zostalo pewnie wszystko a juz z cala pewnoscia znikoma ilosc dobrej jakosci miesa. Rôti z kolei nie jest "mielonka" tylko raczej sztuka miesa upieczona w calosci, ale zeby tak te nasza pieczen zrehabilitowac nazwalabym ja raczej rôti wlasnie.
Pozdrawiam
Anna
Dziekuje za odpowiedz Anno !
Maz mnie wlasnie uswiadomil, ze tesciowa robi bardzo dobre pain de viande, z ktorym raczej nie spotkalam sie w handlu, wiec to chyba bedzie adekwatna nazwa.
Pozdrawiam, milego dnia !
Mając za wiosła niepotrzebny pośpiech…. Piękne, ale też przerażające, bo i u m nie tak czasem trzeba wyleżeć :)… Powiosłuj trochę i … odpocznij… 🙂 Tego Ci życzę:)
A pieczeń… uwielbiałam w liceum – u nas w domu była nr jeden do kanapek 🙂
U nas wlasnie sie jej nie jadlo, tylko czasami na stolowkach sie zalapalo… Za to nasze dzieci pamietaja pieczen rzymianska! z przedszkola w Polsce i uwielbiaja ja… wiec musialam sie nauczyc i takze u nas czesto wjezdza na stol w ramach niedzielnego obiadu…
Buziaki
Anna