Curry thaï.

Mały chłopiec pojechał na szkolną wycieczkę. Na trzy dni zaledwie – pocieszają się rodzice. Pierwszy, ważny krok w stronę samodzielności. Moment kiedy jedna, wspólnie dotąd pokonywana droga zaczyna się rozwidlać, tworząc pajęczynę mniejszych, coraz bardziej krętych i wąskich ścieżek. I jest na niej miejsce tylko dla jednej osoby. Zachowując w pamięci ciepło dziecięcej dłoni w…

Czytaj dalej

Łosoś z sosem żurawinowym.

Wszystko zaczyna się od postawienia pierwszego kroku. Bywa, że zupełnie małego, choć wysiłek wen włożony niewspółmiernie ogromny. Bywa też, że stawiamy go bezwiednie, odruchowo lub też kierowani roztargnieniem, intuicją czy przypadkiem i dopiero dystans pozwala nam uświadomić sobie, jak był ważny. Kolejne podejmowane kroki i obierane kierunki nie raz zapewne schodzą na manowce konformizmu, potykają…

Czytaj dalej

Tarta z łososiem.

Jest takie radio, ktorego nie chce się wyciszać. W którym niezmiennie grają same przeboje, jeden za drugim. I które nigdy się nie znudzą. Choć nie znamy ich zbyt dobrze, a tekstów nie rozumiemy. Ptasie radio. Non stop trel. Bez przerw na reklamę, niezależne. Non profit. I kiedy polityczne dysputy kosa z wściekłym świtem wybudzją mnie każdego poranka reguluję…

Czytaj dalej

Roladki z kurczaka z musem, zapiekane w cieście francuskim.

Pamiętam czytałam kiedyś, zdaje się w Wysokich Obcasach, list kobiety, która po śmierci swojej matki odkryła prowadzone przez nią przez kilkadziesiąt lat zeszyty z notatkami. Zwyczajne szkolne zeszyty. Kilkanaście może kilkadziesiąt. W każdym z nich dzien po dniu zapisane wszystkie posiłki. Każde śniadanie, obiad i kolacja. Co konkretnie zjadła. Dokładnie i skrupulatnie, w najdrobniejszych szczegółach. O ile…

Czytaj dalej

Codzienność i dramat. Czwartek? Gnocchi!

Obieram ziemniaki. Dziś czwartek. W Rzymie to dzień, gdy na obiad przygotowuje się gnocchi. Opowiadała nam o tym nasza włoska koleżanka Gloria. Zaprosiła nas do siebie, by pokazać „jak to robią Włoszki”. Przygotowywałyśmy lasagne i gnocchi. Węgierka, Belgijka, Kubanka, Polka i Włoszka – międzynarodowe grono. Teraz kolej na mnie, poproszono mnie, bym pokazała jak przygotowujemy…

Czytaj dalej

Krucha karkówka i pożar do ugaszenia.

Jest kilka takich pytań, które zajmują stałe miejsce w naszym codziennym repertuarze. Wracają jak bumerang. Najczęściej w  najmniej odpowiednim momencie. Każdego dnia od nowa. I często zdarza się, że nie ma na nie dobrej i jedynie słusznej odpowiedzi.   – Mamo, gdzie jest moja bluzka? – Dlaczego musimy jeść marchewkę? – Co jedli rycerze? –…

Czytaj dalej

Przyjęcie urodzinowe część 2.

Wybór dań na nasze przyjęcie podlegał ścisłym wymaganiom. Szukaliśmy rozwiązań w miarę szybkich i nieskomplikowanych w przygotowaniu, tak abyśmy nie ugrzęźli w kuchni na dobre. Cud-mąż uwielbia kukurydzę stąd wybór zupy, która zresztą i nam wszystkim bardzo posmakowała. Kurczak Nigelli posiadał tę główną zaletę, że wystrczyło ułożyć go na blasze i upiec podczas zajadania przystawek. Choć…

Czytaj dalej

Pomysł na świąteczny obiad

Szyba w kuchni zaszła mgłą, grzane wino niecierpliwiło się na kuchence. Ptasia stołówka przeżywa oblężenie. W naszych adwentowych kalendarzach zaczyna świecić pustką. Już niedługo. – Jeszcze trzy paluszki – mówi synek drugi. Wracam do domu obwieszona jak choinka. Trzy tornistry i dwa stroje gimnastyczne. Brnę w śniegu i myślę o drodze do domu. Tego pierwszego, w…

Czytaj dalej

Pain d’épices i carbonada – idealne na zimowe wieczory i świąteczne spotkania

Po cramique i craquelin nadszedł czas na kolejny tradycyjny belgijski wypiek. W skrócie i przybliżeniu pain d’épices przypomina nasz piernik. Dlatego idealnie nadaje się do podania podczas nadchodzących dni, na przykład na świąteczne śniadanie. Jest pyszny po prostu posmarowany masłem lub podany z boczkiem. Idealnie nadaje sie też jako podstawa wszelkich małych przekąsek podczas spotkania w większym gronie…

Czytaj dalej

Dosza z serem i pomidorami. Przemytnicy marchewki, groszku i soczewicy.

Wątpliwości natury etycznej w zderzeniu z fachem przemytniczym ma chyba każdy z nas. Choć i ekscytacja z nim związana czai się nieopodal. A nuż się uda? Jeśli nie, pal licho! Kiedy przeczytałam tytuł tej książki, pomyślałam – ale ktoś miał świetny pomysł. Zaczytałam się, zainteresowałam i postanowiłam spróbować. W końcu wszyscy (mam na myśli rodziców…

Czytaj dalej