Tarta z łososiem.

Jest takie radio, ktorego nie chce się wyciszać. W którym niezmiennie grają same przeboje, jeden za drugim. I które nigdy się nie znudzą. Choć nie znamy ich zbyt dobrze, a tekstów nie rozumiemy. Ptasie radio. Non stop trel. Bez przerw na reklamę, niezależne. Non profit. I kiedy polityczne dysputy kosa z wściekłym świtem wybudzją mnie każdego poranka reguluję…

Czytaj dalej

Roladki z kurczaka z musem, zapiekane w cieście francuskim.

Pamiętam czytałam kiedyś, zdaje się w Wysokich Obcasach, list kobiety, która po śmierci swojej matki odkryła prowadzone przez nią przez kilkadziesiąt lat zeszyty z notatkami. Zwyczajne szkolne zeszyty. Kilkanaście może kilkadziesiąt. W każdym z nich dzien po dniu zapisane wszystkie posiłki. Każde śniadanie, obiad i kolacja. Co konkretnie zjadła. Dokładnie i skrupulatnie, w najdrobniejszych szczegółach. O ile…

Czytaj dalej

Banoffee.

Mam poczucie jakbym wracała z bardzo dalekiej podróży. A przecież nie wychodziłam nawet z domu. Przyszła wiosna. Forsycje prawie przekwitły. Nasza piękna śliwa zakwitła, tak jak wiśniowe drzewka i nobliwe magnolie w okolicy. Dopiero wczoraj to dostrzegłam. Jeszcze nigdy nie chorowaliśmy wszyscy jednocześnie i tak ciężko w dodatku. Ma się jednak ku lepszemu. Dziś zapraszam…

Czytaj dalej

Codzienność i dramat. Czwartek? Gnocchi!

Obieram ziemniaki. Dziś czwartek. W Rzymie to dzień, gdy na obiad przygotowuje się gnocchi. Opowiadała nam o tym nasza włoska koleżanka Gloria. Zaprosiła nas do siebie, by pokazać „jak to robią Włoszki”. Przygotowywałyśmy lasagne i gnocchi. Węgierka, Belgijka, Kubanka, Polka i Włoszka – międzynarodowe grono. Teraz kolej na mnie, poproszono mnie, bym pokazała jak przygotowujemy…

Czytaj dalej

Chleb babci Mieczysławy

Przede mną leży kartka. Gotowa by ją zapisać. Kolejne ćwiczenie z pisania. Temat: Szczęście to dla mnie …? Siedzę w zimnej sali, bo ktoś zakręcił kaloryfery. Patrzę przez okno.  Gdybym tylko tam mogła znaleźć odpowiedź… I właśnie tam ją znajduję… I już wiem. Inni wokół mnie czytają swoje prace. Zdrowie, rodzina, dzieci, praca, samorealizacja… Zadaję…

Czytaj dalej

Bobota. Wiejskie ciasto cytrusowe, które zimą może zastąpić słońce.

Świat budzi się z zimowego letargu i zaczyna przyspieszać. Nie poczułam jeszcze tego charakterystycznego ciepłego powiewu wiosny w powietrzu muskającym moją twarz rano. Ale kto wie… Wybaczcie, że ostatnio wszystko tak na raty. Pomyślałam jednak, że możecie poszukiwać ciasta na weekend a to, które chciałabym Wam dziś zaproponować jest na nadchodzących kilka dni po prostu…

Czytaj dalej

Baisers de Malmedy i belgijski karnawał.

Binche. Tam gdzie raz do roku spotyka się folklor w najczystszej postaci i współczesność. Karnawał, który chciałam w końcu zobaczyć i który tak bardzo mnie zaskoczył. Pozytywnie i negatywnie. Pasjonaci żyjący tradycją, ludzie starsi, dla których wciąż jest ważna, nie tylko ze względów ekonomicznych. I młodzież, dla której to zapewne tylko kolejna – idealna, należy dodać –…

Czytaj dalej

A może tłusta sobota? Oponki z ricottą.

Wiem,  że wielu z Was przeniosło pieczenie pączków na weekend, gdy wydaje się, że mamy więcej czasu. A skoro w kontekście belgijskiego karnawału mowa jest o tłustej niedzieli, tłustym poniedziałku i wtorku, to czemu nie tłusta sobota? Przygotowałam wczoraj oponki, które bardzo lubią nasze dzieci. Rozeszły się błyskawicznie. Polecam je więc także i Wam. Oponki z…

Czytaj dalej

Xerotigano czyli greckie faworki. Niepowtarzalne.

Xerotigana przypominają nasze faworki. Ale Grecy nie byliby sobą, gdyby nie skąpali ich w słodkim, aromatycznym syropie. Posypane prażonym sezamem, bardzo bardzo kruche, są naprawdę ciekawe w smaku. Jest jednak jedno ale. Trzeba trochę wprawy, by je usmażyć zgodnie z literą przepisu i tradycji. Pierwszy najczęściej się nie udaje, ale każdy następny cieszy oczy. Warto się napracować…

Czytaj dalej

Matoufèt i migawki z wakacji.

Usiadł w fotelu. Przejmujące westchnięcie słomianego oparcia przerwało ciszę. Jak dobrze… – Ktoś ukradł nam jeden dzień – rzucił rozpaczliwie szukając potwierdzenia. – Niemożliwe, że już jutro wyjeżdżamy… – Pamiętam jeszcze, co robiłem wczoraj i dziś. Ale przedwczoraj? Kto pamięta, co robiliśmy przedwczoraj? Słomiany fotel nadal wzdychał przy każdym nerwowym ruchu pytającego. A może to…

Czytaj dalej