Petits pains au chocolat.

Coraz brzydsza. Przejmująca chłodem aż po dreszcze. Zapłakana. Wiosna. Maj? Ogrzewanie w domu wciąż pracuje. Meble ogrodowe niezmiennie w szopie. Drzewko oliwne wraca na noc do domu. Azalie poniszczone chłodem a trawnik w ogrodzie ozdobiony perełkami gradu. Wieczorem marzy mi się już tylko ciepło kominka i szklanki mleka. Wczoraj do tego zestawu dołączyły bułeczki wypełnione…

Czytaj dalej

Kokosowe rogaliki z mango.

Czasami nam się po prostu nie udaje. Coś, na czym nam bardzo zależało. I jakoś musimy sobie z tym poradzić, przekonać siebie, że może tak właśnie miało być. Pogodzić się. Jeszcze w tej chwili wydaje mi się to niewykonalne. Może z czasem. Pewnie tak. Na pociechę były kokosowe rogaliki. Ten smak chodził za mną po…

Czytaj dalej

Gozleme.

– Mamo, czy tata wie, co jadł? – Nie mówiłam mu… – Taaatoooo, czy wiesz, że jadłeś pokrzywę? Tatę świdrowały spojrzeniem trzy pary oczu, z napięciem i czujnością ważki w locie. Odpowiedź musiała być dobrze przemyślana. – Właśnie czułem, że coś mnie w brzuchu kłuje… – wybraliśmy wariant najbezpieczniejszy. Dowcip, źródło zdrowego dystansu. Tacie średnio…

Czytaj dalej

Truskawkowy flan z rabarbarem i bazylią.

Mamy zaniedbany ogród. Nawet nie wiem, czy mogę go tak nazywać, choć bardzo bym chciała. Wciąż nie wyjęte z szopy meble ogrodowe (choć tutaj akurat usprawiedliwieniem jest niesprzyjająca posiłkom na świeżym powietrzu aura). Rabarbar wciąż czeka na posadzenie. Podobnie jak maciejka i zioła. Mojej interwencji nie wymaga na szczęście żywopłot, krzaki właśnie rozkwitających azalii, drzewko oliwne…

Czytaj dalej

Najlepsze gofry jakie kiedykolwiek…

  …jadłam. Tak, tak – nie boję się użyć tak kategorycznego, niemal ostatecznego stwierdzenia. I – de -al – ne!!! Chrupiące z zewnątrz, mięciutkie w środku. Bardzo łatwe w przygotowaniu. Ważny powód, by kupić wreszcie gofrownicę, jeśli jeszcze jej nie macie. Pomyślcie tylko o tych wszystkich gofrach, które możecie przygotować ze świeżymi owocami! I bitą…

Czytaj dalej

Mój comfort food.

To jedna z tych nielicznych sytuacji, gdy wielkość porcji nie jest najważniejsza. Liczy się sam fakt. Sam smak, kojący zmysły, rozbudzający wspomnienia. Pocieszenie rozbrająjące stresy. Comfort food. Są chwile, gdy tylko ono może pomóc. Gdy tylko w nim szukać ratunku, a potem dopiero rozwiązań sytuacji. Są chwile, gdy to aura za oknem dyktuje warunki i…

Czytaj dalej

Słonecznikowa granola z żurawiną.

  Słowa, które pasują. Do nastroju, do śniadania, do aury… Sięgamy po nie zależnie od potrzeby. Nie wiem jak Wam, mnie do śniadania idealnie pasuje granola. Brzmi trochę jak obietnica, obietnica dobrze spędzonego dnia. Jednocześnie – ma w sobie konkret i takie jest treściwe, sekwencją idealnie dobranych głosek, posklejanych w sylaby, jak płatki z ziarnami…

Czytaj dalej

Batbout.

Nastrój nieszczególnie piknikowy. Może dlatego, że tu w Belgii jedyny wolny dzień w przyszłym tygodniu to 1 maja? Może dlatego, że aura płaczliwa i pełna chłodu?   W nadziei, że jednak uda nam się wybrać gdzieś na piknik – batbout. Marokański batbout nazywane także mkhamer, toghrift albo matlou, to właściwie chlebek pita, tyle, że nie wymaga…

Czytaj dalej

Blondie cookies.

Dziś zamiast słów – ciasteczka. Czasami dokładnie tyle potrzebujemy. W milczącym skupieniu podnieść sobie błyskawicznie poziom cukru i poczuć, że tak wiele możemy zrobić. Taka dawka fałszywego optymizmu, przyznaję, ale jakże momentami potrzebnego, by ruszyć do przodu.  Ciasteczka. Mają same atuty. Nie licząc smaku. Bezmączne, bez dodatkowego cukru, błyskawiczne. Że o dobroczynnych właściwościach masła kokosowego…

Czytaj dalej

FIT razowiec. Wyjątkowy.

Ten weekend był wyjątkowo przyjemny. Lało jak z cebra. Zostaliśmy w domu. Nic nie trzeba było musieć. – Ale dobrze jest być w domu… – powiedział synek drugi znad swoich kart pracy. – Taaak? – spytałam zdziwiona. (Mówimy o małym chłopcu, który najchętniej rozbiłby namiot na boisku footbolowym i tam zamieszkał, by móc bez przerwy…

Czytaj dalej