Mam ostatnio takie nieodparte wrażenie, że wiosną, szczególnie tą pierwszą, ledwie nastaną, najświeższą, wszyscy jesteśmy młodzi. Chyba nie ma nikogo, kogo widok wszechogarniającego rozkwitnienia by nie poruszał. Od zachwytów, ptasich treli nad ranem i zapachu drzew kręci się w głowie. No i ma się poczucie, że i my odzyskujemy siłe, motywację i chęć. Niech choćby na chwilę, i cóż że być może złudne. Uniesień w codzienności nigdy dość. Każdego dnia, póki co, jest tak, jakby codziennie był piątek wieczór. Też tak macie?
Ten makaron będzie mi się już na zawsze kojarzył ze studenckim życiem córki pierwszej. A jednak do niektóych smaków po prostu dojrzewamy dłużej. Jakie to jest dobre, kochani! Spróbujcie koniecznie!

Zielone kokardki z mozzą
Składniki: na 4 porcje
250 g makaronu kokardki (używam Molisana)
60 g parmezanu + dodatkowa ilość do podania
200 g świeżego szpinaku
100 ml śmietany 20%
4 ząbki czosnku
1 łyżeczka soku z cytryny
skórka otarta z ½ cytryny – opcjonalnie
2 łyżki oliwy z oliwek
2 kule burraty (lub – lepiej nawet ok. 200 g stracciatelli)
kilka listków świeżej bazylii
60 ml wody z gotowania makaronu
opcjonalnie – posiekane niesolone pistacje – do podania
Przygotowanie:
- Gotujemy makaron w solidnie posolonym wrzątku, zgodnie z instrukcją z opakowania. Odcedzamy – zachowując trochę wody.
- Na oliwie szklimy posiekany drobno czosnek. Dodajemy umyte i osuszone liście szpinaku. Mieszamy.
- Kiedy szpinak zacznie więdnąć dodajemy śmietanę, mieszamy. Gotujemy jeszcze przez chwilę.
- Do kielicha robota przekładamy całą zawartość patelni, dodajemy wodę z gotowania, starty parmezan, sok i skórkę z cytryny oraz kilka listków bazylii. Miksujemy do ulubionej konsystencji.
- Przelewamy na patelnię, doprawiamy solą i pieprzem. Do sosu przekładamy ugotowany makaron, mieszamy do połączenia.
- Przekładamy na talerze, na każdej porcji układamy porwaną burratę. Całość skrapiamy oliwą, listkami parmezanu i posiekanymi pistacjami. Podajemy.

Smacznego!