Dlaczego to lubimy?
Zastanawialiście się kiedyś, jaka to siła, potrzeba przyciąga Was do kuchni tak skutecznie?
(Mówię o tej wewnętrznej potrzebie, a nie o sile nacisków z zewnątrz, powtarzających się w równych odstępach czasu średnio trzy razy na dzien)…
Ukojenie? Odpoczynek? Ucieczka? Radość? Chęć tworzenia? Zapomnienia? Pasja? Ciekawość? Wyzwanie, któremu trzeba sprostać? Sentymenty? Wspomnienia z dziecinstwa? Geny?
Wiem, że trudno ją zdefiniować. A jednocześnie ta świadomość jest potrzebna.
Kiedy słyszę: „Cały dzien siedzę w kuchni i nie mogę się już doczekać, kiedy z niej wyjdę…” nie rozumiem. Bo kuchnia to moje ulubione miejsce w domu. Tam odpoczywam, czytam, pracuję, piszę, rozmawiam, patrzę, słucham, przygotowuję, układam, przekładam, gromadzę i piekę chleb. I jest mi z tym dobrze. Na urlopie najbardziej brakuje mi możliwości gotowania, pieczenia, przyrządzania. Są tacy co myślą – wariatka. A ja mówię tylko o tym szczególnym rodzaju fiksacji, którym obdarzony jest każdy, w różnym stopniu i na różnym punkcie. Pytanie tylko, co z tym zrobimy? Co już zrobiliśmy? Znaleźliśmy czy szukamy?
Latem szczególnie lubię przepisy, których pierwszy punkt zaczyna się od słów : nagrzewamy piekarnik. To oznaczać może tylko jedno – niewiele pracy przy przygotowaniach. Mniej niż kwadrans zajęcia dla palców umazianych mąką. Więcej relaksu niż rzeczywistego wysiłku. Dla tych, dla których pieczenie jest rzeczywiście wysiłkiem… Z pełną wdzięku nonszalancją przewiązujesz sobie biodra, ścierką? fartuchem? Peu importe. Działasz i jest dobrze.
Dziś właśnie taki przepis. Chrupiące ciasteczka o zabawnej nazwie. Idealne na podwieczorek, świetnie komponują się z sałatką owocową czy koktajlem. Spróbujcie koniecznie. Ostatecznie – to tylko chwila, a ile przyjemności…
Zézettes
Składniki: na 25 ciasteczek
250 g mąki
70 g cukru pudru
80 ml oliwy z oliwek
80 ml wina typu Muscat
szczypta soli
Przygotowanie:
1. Nagrzewamy piekarnik do temperatury 170 stopni.
2. Przesiewamy mąkę do miski, dosypujemy cukier puder i sól. Mieszamy. Robimy zagłebienie w środku.
3. Wlewamy oliwę, mieszamy widelcem zagarniając mąkę. Dodajemy stopniowo wino. Mieszamy następnie wyrabiamy. W razie potrzeby dodajemy odrobinę więcej mąki lub wina. Tak aby ciasto miało strukturę jednolitą i nie kleiło się.
4. Wykładamy blaszkę papierem do pieczenia.
5. Na talerzyk wysypujemy cukier kryształ.
6. Nabieramy ciasto wielkości orzecha włoskiego i formujemy kształty widoczne na zdjęciach. Obtaczamy w cukrze i układamy na blaszce.
7. Pieczemy 20 minut lub aż do momentu, gdy koncówki ciasteczek zrumienią się.
Przepis pochodzi z najnowszego numeru „Saveurs”.
Smacznego!
Anno, moja Kochana, pięknie to napisałaś… Ja też tak mam:). Jak to "nie mogę się doczekać kiedy wyjdę"…??? – ja to raczej nie mogę się doczekać kiedy będę miała na nią czas – za każdym razem…:). A to co mnie fascynuje to samo sztuka tworzenia – ugniatania, mieszania, dodawania… I później czekanie na efekty…
Ciasteczka – no cóż… Skoro tylko nagrzać piekarnik to trzeba będzie je stworzyć:)
:*
P.S.Wiesz co… żałuję, że nie kupiłam tego ostatniego "Saveurs"…
Tak, pamietam… ze kiedy przyjechalas, to najbardziej tez mi sie chcialo posiedziec z Toba w kuchni, nigdzie indziej… kuchenne wariatki tak maja, chyba, prawda?
PS. A to sie akurat da zalatwic 🙂
Usciski serdeczne,
Anna
Ja również najwięcej czasu w domu spędzam w kuchni mimo to jednak włączanie piekarnika na długie godziny latem mnie przeraża więc chętnie przygotuję takie drugie śniadanie wygląda pysznie 🙂
Nie powiedziałam jeszcze, że teraz tak mam, że sobie wyobrażam gdzie zostało zrobione zdjęcie:).
A u Ciebie w kuchni najlepiej:)Tam samo życie!
P.S.Nie powinnam w pracy oglądać takich zdjęć z Takimi ciasteczkami – chwila , moment i teraz ciągle je mam przed oczami…:)
cudowne, do chrupania.
pyszne słodkości!
"(Mówię o tej wewnętrznej potrzebie, a nie o sile nacisków z zewnątrz, powtarzających się w równych odstępach czasu średnio trzy razy na dzien)… "
cudne! jesteś moją bratnią duszą :))
Katarzyno,
gdyby sie tak udalo, miec wszystko i lato i piekarnik wlaczony i moc piec kpiac sobie z upalow…dobrze, ze sa takie przepisy jak ten…polecam i pozdrawiam serdecznie
Ewelino Droga,
zdecydowanie, tam bije serce domu, przynajmniej tak mi sie wydaje. I kombinuje, czy jeszcze przed wielkimi zmianami w kuchni uda mi sie pomiescic w niej jeszcze fotel do czytania, taki z wysokim zaglowkiem. W kazdym razie, jak tylko pojawi sie nowy mebel bedziesz od razu wiedziala, ze go tam wczesniej nie bylo 🙂
Karmelitko,
dokladnie tak jak piszesz, do chrupania, byle nie wydluzyc im znytnio pobytu w piekarniku, to akurat wszystkim na dobre wyjdzie 🙂 serdecznosci
Aniu Droga,
Ty moja bratnia duszo 🙂 wiesz cos o tym pewnie jeszcze lepiej ode mnie 🙂 no i u Ciebie jedna taka porcja moze okazac sie za mala, serdecznosci
Anna
….jedyne,czego mi w nowym mieszkaniu brakuje w kuchni to 2 m²,zeby sie zmiescil maly stolik i krzeselko lub dwa i najchetniej nie wychodzilabym z niej,uwielbiam tworzyc,mieszac,dosmakowywac,pijac w kuchni kawke,jesc sniadanie i przegladac czasopisma i ksiazki kulinarne….to jest ten czar….niestety….po przeprowdzce musze sobie radzic troche inaczej,ale w kuchni i tak najchetniej przebywam 🙂
Ciasteczka przeslodkie sa 🙂
Pozdrawiam i milego weekendu zycze 🙂
Piękne te ciasteczka!
dwie chwile przyjemności.
W kuchni znajduje spokoj. Odmierzanie, zagniatanie, mieszanie w garach relaksuje mnie bardziej niz wylegiwanie sie na kanapie. Do tego dochodzi radosc ze smakowania – bezcenna!
A zezettes wygladaja oblednie. Porywam jedno do kawy 🙂
Anno, ja też mogłabym nie wychodzić z kuchni. A wchodzę tam z potrzeby tworzenia. Zanim urodziłam Lu miałam czas by robić to co kocham, malować, pisać. Teraz tego czasu jest mniej (i miejsca w domu), ale radość mogę czerpać przygotowując posiłki, odkrywając na nowo rzeczy, które znam z dzieciństwa..
Cudne te ciastka, i zdjęcia urocze!Pozdrawiam ciepło
Znam doskonale to uczucie, uwielbiam gotować, piec, wymyślać nowe, wspaniałe potrawy, szczególnie desery. Ostatnio odważyłam się zrobić zakwas, byłam dumna z siebie, że pięknie rośnie i bombelkuje, potem upiekłam chleb choć nie doczytawsze przepisu do końca ostatecznie musiałam wstać o 5:30, żeby go upiec ^^' Mimo straszliwego zmęczenia odnajduję odpoczynek i spokój w kuchennych igraszkach :]
A ciasteczka urocze, kiedyś robiłam rożki śmietankowe, nieco podone wnioskując z przepisu. Muszą być pyszniutkie, kruchutkie i idealne do herbaty 😀
ostatnio moja połówka zapytała co robię…ja: relaksuje się i siedzę w kuchni 🙂 dla wielu to niezrozumiałe 🙂
Twoje ciasteczka zachęcają do pójścia w kierunku kuchni i zrobienia ich natychmiast 🙂
pozdr.
Gosiu,
ladnie napisalas, mnie szczegolnie to dosmakowywanie sie podoba bo i mnie jest bardzo bliskie, co do warunkow lokalowych mysle sobie, ze nie one sa najwazniejsze, prawda. Czego Twoje slowa sa najlepszym dowodem, serdecznosci
Korniku, Asiejo,
dziekuje serdecznie 🙂
Maggie,
i w mojej kuchni na polce stoi sobie sloiczek spokoju…czesto po niego siegam 🙂 A co to takiego wylegiwanie sie na kanapie? I z czym to sie je??? Pozdrowienia serdeczne
Mar,
rzeczywiscie kiedy male istotki przychodza na swiat zmienia sie oblicze domu i wymiar pracy w kuchni, ale tez i on nabiera nowych znaczen, czasami niekoniecznie fajnych, ale summa summarum – warto dla chwil takich jak ta – Mamo, ale to bylo pyyyszne, Serdecznosci
Toczka,
masz racje poza wszelka satysfakcja ta wynikajaca z upieczenia swojego wlasnego chleba jest doprawdy wyjatkowa i bezkonkurencyjna. I ja jestem z Ciebie dumna, bo to nie takie hop siup, zakwas. Gratuluje i niech Ci sie dobrze piecze. Co za motywacja? 5.30 rano, WOW (tak miedzy nami – ja tez tak robie… chleb to chleb) Pozdrawiam Cie serdecznie
Anna
Ja nawet nie mam fartucha. Zawsze zapaćkam ulubioną koszulę albo sukienkę. Potem jojczę jak coś ubieram i się okazuje, że z przodu jest całe poznaczone plamami z masła. W kuchni uwielbiam przebywać. Nigdy nie ma zmęczenia materiału, że "nie chce mi się" albo że "znowu muszę coś ugotować"…Każdego dnia chcę robić coś nowego. I gdyby to zależało tylko ode mnie, to codziennie piekłabym nowe ciasto. I tyle w tym dobrego, że mam wsparcie rodziny, bo zawsze mam szeroki rynek zbytu 😀
A ciastka z winem? Mmm!
pyszności, biorę przepis "na zaś".
Pozdrawiam:)
Hmm mam dokładnie tak samo. KKuchnia to dla mnie centrum domu, miejsce gdzie wszyscy się spotykają, rozmawiają, poznają, zdradzają sekrety. Wszytkie imprezy kończą się w kuchni. Z drugiej strony jest moja oaza, miejsce gdzie odnajduję spokój, gdzie spędzam samotne wieczory (dziś z kremowym, czekoladowym sernikiem w piekarniku). Niby tylko blat, piekarnik, lodówka i spiżarkaa a ile znaczy… A ciasteczka wydają się pyszne, trochę jak na canolli siciliani: )
sliczne sa:)
Piękne ciasteczka i zdjęcia.
🙂
Ja bardzo lubię odpoczywać w kuchni:). Pozdrowienia:)
bardzo ciekawy przepis, nigdy o nim nie słyszałam 🙂
W pełni Cię rozumiem. Najchętniej nie wychodziłabym z kuchni:) Fajny kształt i jak pięknie wyglądają mieniące się cukrem:)
;))
Piekne wyszly ale ksztaltem im chyba blizej do zizis ;)) Dodalabym im tez troche anyzkowatego smaczku. Pozdrowienia!
Ania, ach jak dobrze sie Ciebie czyta, za dobrze 🙂 Co ciagnie do kuchni? Teraz mam dylemat, chyba wszsytkie powody ktore wymienilas i bede o nich myslec pol wieczoru. A te ciacha, niesamowite, proste i z sekretnym skadikinem (wino). Buziaki sle, ot co!
PS. Zaraz "ide do kuchni" 🙂