Mam poczucie jakbym wracała z bardzo dalekiej podróży. A przecież nie wychodziłam nawet z domu. Przyszła wiosna. Forsycje prawie przekwitły. Nasza piękna śliwa zakwitła, tak jak wiśniowe drzewka i nobliwe magnolie w okolicy. Dopiero wczoraj to dostrzegłam. Jeszcze nigdy nie chorowaliśmy wszyscy jednocześnie i tak ciężko w dodatku. Ma się jednak ku lepszemu.
Dziś zapraszam na deser, który nie wymaga pieczenia. Idealny na niedzielne popołudnie. Konkretny, słodki, kremowy. Polecam. I cieszę się niewymownie. Tak dobrze jest wrócić do Was.
Banoffee
Składniki:
2 banany
250g gotowej masy kajmakowej lub confiture de lait
400 ml śmietanki 36% dobrze schłodzonej
200 g mascarpone
50 g cukru pudru
150 g ciasteczek – digestive, według przepisu były to speculosy pół na pół z sablés bretons
100 g lekko posolonego masła
3 łyżki gorzkiego kakao
Przygotowanie:
1. Roztapiamy masło w garnuszku.
2. Rozkruszamy drobno ciasteczka. Polewamy je rozpuszczonym masłem i łączymy.
3. Wykładamy nimi spód tortowej foremki z wyjmowanym dnem. Dociskamy równomiernie.
4. Wstawiamy do lodówki.
5. Kroimy banany na plasterki o grubości 0,5 cm mniej więcej. Układamy je jeden przy drugim na ciasteczkowym spodzie.
6. Na banany wykładamy kajmak. Rozsmarowujemy równomiernie. Wstawiamy do lodówki.
7. Mascarpone łączymy delikatnie z połową cukru.
8. Ubijamy śmietankę na sztywno. Dosypujemy resztę cukru i ubijamy jeszcze chwilę.
9. Delikatnie łączymy, dodając mascarpone do ubitej śmietanki.
10. Śmietankową masę wykładamy na cieście i wstawiamy do lodówki na minimum 1 godzinę.
11. Przed podaniem posypujemy kakao.
Przepis pochodzi z marcowo-kwietniowego numeru „Saveurs”.
mhhmmm… boskie:) zwłaszcza, ze o banoffee myślkę juz dość długo:) piękne zdjęcia…. uwielbiam trawę w tle:) pozdrawiam ciepło
Wygląda niesamowicie. Dziś jednak szczególnie mnie urzekły kuleczki przy tortownicy 🙂
I życzę Wam dużo zdrowia – niech już choroby wszelkie Was omijają!
Aniu,to choroba Cię oddaliła od gotowania-blogowania…
Mówisz,że śliwy kwitną, a forsycje już przekwitły?! Och,kiedy tak u nas będzie.Zimę jakoś wypędzić od nas ciężko.
A deser pyszny! Na weekend chyba go zrobię.
Słonecznie Cię pozdrawiam!
Od tygodnia planuję banoffee, ale co chwila powstrzymuje mnie myśl o bitej śmietanie (w oryginalnym przepisie), której fanką nie jestem… Ale mascarpone! Pyszny pomysł :)) Pozdrawiam!
wygląda tak smakowicie, że mogłabym pochłonąć całe 😉 oczami zwłaszcza 😀
Aniu, u Was forsycje już przekwitły a u mnie na podwórku dopiero wypuszczają pączki 😉 Czekam na wiosnę, czekam…
Miłego dnia! I dużo zdrówka dla Ciebiei i Twojej rodzinki 🙂
PYSZNE. Super, ze nie trzeba piec, bo ja nie mam jeszcze piekarnika.
Buziole w noch
Aniu, ciasto – piękności!
Dobrze, że już lepiej. Za nami też czas wspólnego i wyjątkowo ciękiego chorowania w tym roku. a wszystko w lutym. Trzymaj się cieplutko, Basia
wygląda jak bananowe tiramisu 🙂 aż mi ślinka cieknie
Aniu, duzo zdrowka przede wszystkim Wam zycze. Mam nadzieje, ze choroba bedzie juz was omijac szerokim lukiem. Twoj deser natomiast podzialal na moje zmysly…mniam 🙂 Od razu skojarzylam go z tarteletkami od Jamiego, ktore kiedys robilam. Strasznie mi smakowaly wiec chetnie teraz przygotuje banoffee :))
Buziaki.
Le foto di questa ricetta sono bellissime, ciao
Cieszę się, że już jesteś!
a banany w deserze? jako ciągle nie mogę się na to zdobyć :))
Wygląga jak chmurka na bananowym spodzie posypana kakao. A jaką wielkość miała Twoja foremka?
Pozdrawiam i zdrówka życzę:)
Anno moja, to ja się cieszę, że już wszystko dobrze, że już jesteś:)Z takimi kolorami, kwiatami, podwórkowym światłem:)i takim cudownym ciastem. Dziś w sklepie miałam wziąć banany – byłoby Twoje ciasto, bo resztę mam, ale padło na pomarańcze….:(
Całusy serdeczne przesyłam:*:*:*
Jolu,
to chyba nie pozostaje Ci nic innego, jak tylko przygotowac je wkrotce? Wystarczy przeciez chwilka zaledwie i odrobina cierpliwosci 🙂 Pozdrawiam serdecznie,
Amarantko,
dziekuje Ci bardzo, mam nadzieje,ze wkrotce wszyscy bedziemy zdrowi, bo pewne cud-niedobitki kaszla jeszcze w pokoju obok. Serdecznosci,
Amber, Kochana,
wiosna przyszla a my spalismy w goraczce. Lepiej wiec wypatrywac jej w oknie i swiadomie cieszyc nastaniem niz tak jak my, zaslanialismy wszystkie okna i oczy bo nadmiar slonca szkodzil obolalym glowom. I do Was w koncu dotrze. Usciski pelne slonca dla Ciebie,
Magdo,
mozesz swobodnie zmniejszyc ilosc bitej smietany o polowe, pozostajac przy tej samej ilosci mascarpone. Tez bedzie swietne. Pozdrawiam serdecznie
Eve,
dziekuje Ci kochana za zyczenia zdrowia. Postaram sie je skrupulatnie wykorzystac. Nie wiem czy poradzilabys calosci, bo jest naprawde slodka. Chyba, ze mam do czynienia z prawdziwym smakoszem slodkosci, to przepraszam 🙂 Usciski serdeczne
Haniu,
dzielna z Ciebie dziewczyna, tyle czasu bez piekarnika i ten remont na glowie. Deser moze poprawic Ci humor. POzdrawiam Cie serdecznie
Basiu,
ostatnio wydaje mi sie, ze nie tylko nieszczescia ale i choroby chodza parami. U nas to nawet piatkami…ale w koncu przeciez wszyscy wyzdrowiejemy. Wy juz na prostej, prawda? Dziekuje serdecznie za zyczenia i pozdrawiam wiosennie,
Zauberi,
to zabawne, bo moja corcia dokladnie tak samo nazwala banoffee. Roznia sie jednak smakiem, bez mocy rozstrzygniecia na czyja korzysc 🙂
POzdrawiam serdecznie,
Majeczko,
polecam Ci je serdecznie a i synkowi posmakuje, te banany z kajmakiem to polaczenie, ktore dzieciaczki bardzo lubia, usciski serdeczne,
Stefania,
grazie 🙂 Ciao
Aniu,
i ja takze. Przyznam szczerze, ze za banannami zupelnie nie przepadam, ale tutaj sie obronily i to jak…usciski serdeczne,
Zeniu,
uzylam malej foremki 20 cm. Idealna bylaby 22 cm. Dziekuje i pozdrawiam serdecznie,
Ewelino Kochana,
to moze nastepnym razem. Zreszta juz niedlugo przeciez, prawda? Usciski serdeczne,
Anna
Nam tez grupowe chorowanie jest bliskie, jeszcze nie tak dawno 3 tygodnie spędziłyśmy w domu. Brrr. Mam nadzieję, że dojdziecie szybko do siebie szczególnie jedząc takie pyszności wydaje się to bardzo prawdopodobne. Pozdrowienia cieplutkie.
Cudowne zdjecia,fantastyczny deserek na pewno,choc tez pewnie bardzo slodki,ale co tam…..
U nas forsycje w pelni kwitniecia,magnolie jeszcze sie ociagaja……
Zycze Wam zdroweczka!!!!! i pozdrawiam 🙂
Świetny deser! Pysznie i pięknie wygląda na Twoich zdjęciach, aż slinka cieknie.
Pozdrawiam 🙂
Aniu! Współczuję… po moich ostatnich chorobowych wspomnieniach doskonale rozumiem Twoją blogową tęsknotę:) Dobrze, że już wszystko idzie ku lepszemu!
Pozdrawiam wiosennie:)
takie proste, a wygląda obłędnie! marzę o kawałeczku 🙂
Aniu zdrówka życzę!
A deser wygląda niesamowicie apetycznie! i to słońce… dobrze, że jest już wiosna
Pomyślałam, że wygląda jak tiramisu z karmelem. I rzeczywiście, podobne składniki. Wygląda cudownie, smakuje pewnie jeszcze lepiej 🙂
Wiewioreczko,
to doskonale mnie rozumiesz…Najgorzej jest jesli wszyscy sa chorzy i nikt nie ma sil, zeby zajac sie dziecmi, a one maja niewyczerpane poklady energii…nawet w chorobie. Ale bedzie przeciez lepiej, usciski serdeczne dla Was
Gosiu,
dziekuje Ci bardzo i pozdrawiam serdecznie, a deser nie az taki slodki jak go maluja 🙂
Majano,
trzeba przyznac, ze smakowal bardzo i mnie, ktora w takich deserach raczej nie gustuje…pozdrowienia sloneczne
Aniu Kochana,
dziekuje Ci bardzo i wiosennie pozdrawiam
Kamaria,
w prostocie urok i smak…pozdrawiam serdecznie
Emmo,
dziekuje Ci, kochana. A jak tam u Was? Wiosna juz? Usciski serdeczne
Evitaa,
wszystko przez to mascarpone… a jednak rozni sie smakiem, pozdrawiam Cie serdecznie
Anna
to jest niemożliwe, że takie cuda jak to ciasto istnieją na świecie! wygląda przepysznie!
U nas wiosna 🙂 Nareszcie!
ściskam
Anno – jeśli nie dostałaś maila ode mnie to pisz na martunia33@wp.pl.
Bardzo mnie zaintrygowałaś…
A co do przepisu – MUSZĘ wypróbować!
U mnie forsycje ciągle jeszcze w pąkach. Muszę jeszcze na nie poczekać. Gorzej z czekaniem na smak tego ciasta.
rzeczywiście idealny 🙂
nas też bardzo cieszy Twój powrót 🙂 Przepiękne zdjęcia!
Ależ przepysznie wygląda!!! Muszę koniecznie spróbować!!! Uwielbiam mascarpone mmmmmmmmmmmm
Zrobiłam BOMBA
Boski