No nareszcie! Jak ja się cieszę, że w końcu mogłam sobie zasiąść w salonie, z komputerem osobistym na kolanach i po pokonaniu problemów technicznych (czas zatrzymał się na 21 lipca!) składam słowo do słowa, delektując się tą długo wyczekiwaną chwilą.
Na kolanach usiadła mi Fika, którą uratowaliśmy przed niechybnym końcem. Niespełna 500 g puchatego nieszczęścia, w wieku na oko 6 tygodni, zaatakowane przez bakterię, z niemal martwym językiem, bez apetytu i sił by miaulić nad swoim marnym losem.
– Mamo, weźmiemy ją? No musimy ją uratować! Zobacz, jaka ona jest biedna!
(Dzieciaki mogą mieć dwudziestkę na karku ale pewien rodzaj narracji, gdy szczególnie im na czymś zależy, się nie zmienia.)
No to wzięłam, przygarnęłam. A że w chwili, gdy ją znaleziono my byliśmy jeszcze na wyprawie rowerowej w Szwecji – wymyśliłam, że będzie miała na imię Fika.
Wyszłyśmy na prostą. Dziś waży już ponad 1 kg i fika, jak się patrzy. Wszystko zmierza ku lepszemu. Pamiętam, że kiedy wróciliśmy do domu po wakacjach, pierwszym daniem, które przygotowałam były właśnie naleśniki. Jest coś takiego w ich przygotowaniu, a potem zwijaniu i jedzeniu, że – feels like home (wybaczcie, ale trochę trudno mi to inaczej wyrazić).
Przy okazji tych naleśników, które przygotowuję od dawna, ale zawsze jakoś brakowało mi czasu, by dokładnie odmierzyć proporcje i całość przygotować, spisać i zdjęcia zrobić, wpadłam na pewien pomysł. Zwijałam je kolejno jeden w drugim tak, że powstał pokaźny rulon, który poręczniej chwycić w dłoń i skonsumować na szybko przed meczem. Tak, tak – wiele moich pomysłów wynika z potrzeby chwili i musi wychodzić naprzeciw wyzwaniom w stylu – jak tu szybko załadować węgle, na chwilę przed meczem? Mam też wrażenie, że taki sposób sprawia, że zje się tych naleśników więcej, niż gdyby jeść je zwinięte każdy osobno.

Naleśniki kefirowe
Składniki:
1,5 szkl. kefiru (szklanka o pojemności 250 ml)
4 jajka
1/2 łyżeczki soli
1,5 szkl. mąki (można użyć mąki orkiszowej)
1/8 łyżeczki mielonego kardamonu (opcjonalnie, ale pysznie – można zastąpić cynamonem)
2 łyżki cukru
1 szkl. zimnej wody
Przygotowanie:
- Wszystkie składniki przekładamy do misy robota. Miksujemy do uzyskania gładkiej masy. Będzie bardzo rzadka.* Odstawiamy na minimum 2 h, najlepiej na całą noc. (Jeśli nie mamy czasu, by tyle czekać – dodajmy mniej wody, około 1/2 szklanki. – aby ciasto nie było tak bardzo rzadkie. Odstawmy na kwadrans i możemy smażyć.
- Smażymy na klarowanym maśle na dobrze rozgrzanej patelni.
- Naleśnik smarujemy wedle uznania – u mnie była to czekolada rubinowa z orzechami macadamia i dżemem malinowym. Zwijamy ściśle w rulon. Następnie zwinięty rulon układamy na brzegu kolejnego posmarowanego naleśnika i zwijamy je razem ściśle. Zwinięty układamy na brzegu kolejnego naleśnika na talerzu i zwijamy. Możemy tak zwinąć pięć naleśników. Rulon kroimy na pół, podajemy.
* takie rzadkie ciasto sprawia, że naleśniki są lekkie i elastyczne, polecam spróbować. Długi czas odstawienia pozwala mące wchłonąć wilgoć i ułatwia smażenie.

Smacznego!