Umiejętność dobierania wina do potraw zawsze wydawała mi się wiedzą absolutnie tajemną i zarezerwowaną dla nielicznych szczęściarzy i koneserów. Jeżeli poszukujecie takiej wiedzy polecam strony Marka Kondrata.
Wraz ze spadkiem temperatur wzrasta potrzeba sięgnięcia nie tylko po kieliszek dobrego czerwonego wina ale również zjedzenia czegoś rozgrzewającego, pożywnego, konkretnego i aromatycznego.
Dlatego polecam dzisiaj Waszej uwadzeprzepis na pastel de choclo, który znajdziecie tutaj, na blogu Marka Kondrata, z którym miałam okazję ostatnio współpracować.
Polecam gorąco!
Aniu, a co z miesem mielonym ? Nie napisalas, czy trzeba je wczesniej przesmazyc/udusic ? Czy tez dodac surowe ? Chyba cos trzeba poprawic w tym przepisie ?
No i ten cukier na koncu, znam wersje bez cukru i chyba tak jest lepiej, bo kukurydza jest sama w sobie slodkawa i mdla. Ale to na pewno zalezy od przepisu, zalezy skad masz ten ?
W kazdym badz razie to bardzo pracochlonne danie.
Joasiu,
przede wszystkim – dziekuje Ci za czujnosc i za komentarz. Informacja o koniecznosci przesmazenia miesa mielonego pojawi sie w przepisie.
Co do cukru na koncu – sama bylam sceptyczna, ale co tradycja, to tradycja… i efekt byl swietny. Wlasnie dlatego, ze kukurydza jest, tak jak piszesz, slodkawa – ten cukier podkresla jeszcze jej smak i udaje sie uniknac efektu mdlego smaku wlasnie…
Dodam jeszcze tylko, ze danie to probowalo wiele osob, w tym kilka o bardzo wybrednym podejsciu do jedzenia i byly bardzo pozytywnie zaskoczone.
Przepis powstal w oparciu o moje wyczucie smaku i lekture wielu innych chilijskich przepisow na to danie.
I nie zgodze sie, ze jest bardzo pracochlonne. Wymaga pracy, ale z cala pewnoscia nie wiecej niz chocby mussaka i zwazywszy, ze to danie jednogarnkowe – tym bardziej.
Pozdrawiam Cie serdecznie
Anna
Trochę śmieszne, że nazywasz to danie jednogarnkowym. To, że się to wszystko piecze w jednym naczyniu w piekarniku nie znaczy jeszcze, że danie jest jednogarnkowe. Trzeba osobno przesmażyć mięso z cebula i czosnkiem, ugotować jajka na twardo, upiec pierś kurczaka, w osobnym rondelku przygotować pure z kukurydzy… Danie jednogarnkowe a zlew pełen garów do mycia niestety. Wiec nie przesadzajmy i nie piszmy, że to danie jednogarnkowe, bo ktoś mógłby pomyśleć, wybacz, że go nigdy nie robiłaś.
Wiesz co, Joasiu?
Pozostawie to bez komentarza
Zycze Ci milego dnia
Anna
Z Twoich rąk WSZYSTKO! A teraz zwłaszcza z winem, bo ostatnio uczestniczyłam w winnej kolacji :), także ten tego… ja tez mogłabym współpracować z Panem Markiem ;). Podczas kolacji było smacznie, a wino lało się na biało – mam już swojego faworyta. Chciałam go kupić u Marka w sklepie, ale niedostępny….
Uścisków moc…!
Niedostepny, znaczy ze dobry…
Ja raczej mocno w opcji czerwonej 🙂 troche ze wzgledu na smak ale przede wszystkim z praktycznego punktu widzenia – skoro juz przyjmowac tyle kalorii to niech one przynajmniej czemus sie przysluza 🙂
Zaineteresowalas mnie ta tajemnicza kolacja 🙂
Buziakow moc, Kochana Moja
Anna
Mieszkałam w Chile 3 lata :)) U mnie zawsze wołowina była "picada" czyli siekana na małe kawałeczki. Kurczak z rosołu jest pycha, ale bez niego potrawa nic nie traci, wielu chilijczyków rezygnuje już z dodatku drobiu. Brakuje rodzynek, one dają fajnej słodkości nadzieniu…. zdradzę mały sekret, warto dodać do zmielonej kukurydzy świeżo posiekaną bazylię 😉 ona dodaje takiego "punchi punchi" jak mawia mój mąż, czyli takiego kopa :D. No i cukier, to on tworzy taką chrupiącą lekko słodką skorupkę. Ojjj chyba muszę zrobić kiedyś na nowo pastel de choclo 🙂 moje ulubione chilijskie jedzonko, zaraz po charquican de carne i sopaipillas ! pozdrawiam serdecznie !
Agos,
zazdroszcze 🙂 mieszkac w Chile i to przez 3 lata, wow! Marzenie…
Masz racje, widzialam wiele wersji wlasnie z posiekana wolowina. Nie spotkalam jednak dodatku rodzynek, a to ciekawy pomysl, wyprobuje nastepnym razem. Zgadzam sie z bazylia. A charquican jest super, niestety malo fotogeniczne.
Punchi punchi – musze to zapamietac 🙂 Pozdrowienia dla meza
I dziekuje Ci za ten komentarz.
Serdecznosci
Anna