Pytanie retoryczne?

I lubię i nie lubię rytuałów.

Z jednej strony to rodzaj uniwersalnej magii codzienności. Bezpieczna powtarzalność gestów i słów mają w sobie moc zaklinania czasu. Wykonuję je z pieczołowitą dokładnością zegarmistrza na emeryturze, by nie naruszyć delikatnego mechanizmu, poruszającego trybikami naszych dni z zawziętą precyzją. Wystarczy przecież jeden niewłaściwy ruch i czar pryska.

Z drugiej strony przeszkadza mi w nich gorzki posmak konformizmu, wyczuwalny, specyficzny, nie dający się wywabić, jak plama po czerwonym winie na mojej ukochanej białej spódnicy.

Gdyby zechcieć położyć je na szali, zważyć, rozważyć, co przeważy?

Dziś rano nie próbuję nawet znaleźć odpowiedzi na powyższe pytanie. Zamiast tego marzę o tym by móc poddać się mojemu osobistemu rytuałowi zwanemu rytuałem croissanta. To z książki „Pierwszy łyk piwa i inne drobne przyjemności” Philipa Delerm’a. Mój rytuał to chwila na marginesie dnia, spędzona w ciszy i spokoju, bez pośpiechu, chwila pachnąca beztroską. Świeża bułeczka jest jego esencją.

Przedstawiam Wam dzisiaj przepis na bułeczki pszenno-żytnie. Wymyśliłam go usiłując stworzyć idealną recepturę chleba tostowego. Jeszcze jedna próba a i ten przepis ujrzy światło dzienne. Tymczasem jednak zachęcam do spróbowania naprawdę ekspresowych bułeczek. Są mięciutkie, puszyste, pięknie wyrastają i zachowują świeżość na drugi dzień, choć zazwyczaj nie dane jest im ujrzeć światło następnego poranka. Zachowują się jak na bułeczki przystało, znikają w mig.


Bułeczki pszenno-żytnie

Składniki:220 g mąki pszennej chlebowej
50 g mąki żytniej chlebowej125 ml mleka
22 g świeżych drożdży1 łyżeczka cukru
1 łyżeczka soli3 łyżki oliwy z oliwek

Przygotowanie:
1. Przygotowujemy rozczyn z drożdży: podgrzewamy lekko mleko, rozcieramy drożdże z cukrem i 1 łyżeczką mąki, zalewamy ciepłym mlekiem. Mieszamy dokładnie. Odstawiamy w ciepłe miejsce na 10-15 minut do wyrośnięcia.2. W tym czasie do miski wsypujemy mąki, dodajemy sól i oliwę.
3. Wlewamy rozczyn i zagniatamy ciasto. Można je troszeczkę podsypać mąką ale minimalnie. Ciasto wyrabiamy do momentu aż będzie gładkie i elastyczne i nie będzie się już kleić do rąk, zajmie to minimum 10 minut. 4. Miskę spryskujemy oliwą z oliwek, wkładamy do niej kulę uformowaną z ciasta i odstawiamy w ciepłe miejsce do podwojenia objętości, mniej więcej na 1 godzinę.
5. Wyrośnięte ciasto, wyrabiamy króciutko jeszcze raz i formujemy bułeczki. Z podanych ilości wychodzi 10 sztuk. Układamy na blasze wyłożonej pergaminem, odstawiamy do wyrośnięcia na 1/2 godziny.6. Nagrzewamy piekarnik do 200° bez termoobiegu.
7. Bułeczki smarujemy roztrzepanym jajkiem. Pieczemy 15 minut. Studzimy na kratce. Ich smak jest neutralny, możemy podawać je na słodko lub wytrawnie.
Smacznego!

13 comments Add yours
  1. Rytuał croisanta … Jutro zamierzam upiec, Lisak mnie skusiła…
    U Ciebie delikatnie i lekko, a bułeczki urocze i z żytnią – musza być pyszne…
    Mało Mało brakuje, a można by było zjeść na zewnątrz, prawda, Anno?

  2. ale mi się podoba to coś na bułeczki! że też jeszcze nigdzie takiego nie spotkałam 🙁 cudo!
    bułeczki apetyczne-rzecz oczywista 🙂

  3. Dziekuje serdecznie za wszystkie mile slowa.
    Ta serwetka-koszyczek to jeden z tutejszych koronkarskich wyrobow. Kiedy juz wejde do jednego z takich sklepow, trudno mnie stamtad wyciagnac, z koronek potrafia zrobic wszystko. A na sniadanie na trawie juz niedlugo przyjdzie pora. Przynajmniej tak zapowiadaja… Pozdrawiam Was serdecznie i namawiam do wyprobowania, anna

  4. Witam serdecznie!
    "tutejsze koronkarskie wyroby" – to konkretniej skad?… 🙂 Gdzie mozna takie cudenko kupic?
    Pozdrawiam serdecznie,

    Joanna

  5. Joasiu,
    mozna je kupic w Belgii… ja kupilam je w Brukseli konkretnie. Jezeli bardzo Ci zalezy, moge Ci to kupic i wyslac. Nie bylo drogie, kosztowalo okolo 5 euro, a wyslac mozna w kopercie, bo sklada sie jak serwetka, pozdrawiam serdecznie
    Anna

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *