Opowieści z Lizbony, część 3.
To nie na Targu Złodziei. Wiatr przywłaszczył sobie słowa płynące sznureczkami zdań na Cabo da Roca. Wycieczka, pomyślana jako sielankowa wyprawa niedzielna, zamieniła się w walkę z żywiołem na krawędzi lądu i oceanu. Lądu, opadającego z imponującą dezynwolturą ponad 140 metrów w dół. Ale to było też kolejne miejsce na portugalskiej ziemi, gdzie wyrażenie „oddychać…