Kaczka, kasza gryczana i figi.

    Wyjmuję pranie z pralki. Na koniec, zaplątany w rękaw, wyskakuje kasztan. Uśmiecham się, bo wiem, kto tak bardzo lubi je zbierać. I tak jak ja, nie może przejść spokojnie obok leżącego na chodniku kasztana. Takie jesienne zbieractwo, z którego się nie wyrasta.   Niewysłane listy do świata wciąż jeszcze na gałęziach drzew. Ozłocą…

Czytaj dalej

Genialna wiejska tarta.

  Niedziela wciąż jeszcze dnieje. Gasnący uśmiech słońca gdzieś na horyzoncie, na pożegnanie. Kilkanaście godzin na które czeka się tak długo. Po których tak wiele się sobie obiecuje. Właśnie i znowu – przemija. Póki jeszcze trwa. Wciąż jest czas na. Niespieszne poszukiwania w spiżarce miodu z nasturcji. (Cud-mąż ma wielki talent do przekręcania i mieszania nazw….

Czytaj dalej

Placki z dyni.

  Nowy dzień. Jak naleśnik rozlany na patelni. Niby rutyna. Tuż obok stos już usmażonych, których wciąż przybywa. Jak wyrwanych kartek z kalendarza. A jednak nigdy nie wiadomo, czy wyjdzie i jak się to skończy. Skupienie, prezyzja, dobre przygotowanie, pomagają. Ale ta szczypta nieprzewidywalności, jak sól. W odrobinie – wzmacnia słodycz, w nadmiarze psuje wszystko…

Czytaj dalej

Zamknij oczy, otwórz buzię…

  – Zamknij oczy, otwórz buzię – mówię do synka pierwszego. On jeden z całej trójki najodważniej podchodzi do podobnych eksperymentów mamy. Choć zawsze z wielką niepewnością.   Lubię wpatrywać się w jego twarz w takiej chwili, gdy już za oka mgnienie wszystko stanie się jasne. Smak ropłynie się w ustach, kubki smakowe zarejestrują nowość a…

Czytaj dalej

Wyborne cytrynowe ciasteczka.

  Zawsze mam z tym niemały problem. Zawsze, ilekroć chcę napisać o książce. Nie potrafię pisać recenzji, chociaż powinnam, nawet opowiedzieć o książce nie bardzo umiem. Bo odbiór tych, o których chciałabym móc napisać jest zwykle związany z emocjami. Niepodatnymi na obiektywizm struktur i form. Wymykającymi się słowom jako ich nieadekwatnym obrazom. Tak jakby pójść…

Czytaj dalej

Risotto? Z cynamonem i karmelizowanymi jabłkami.

      Pamięta dobrze tę całkiem niedawną chwilę. Schodziła po schodach. W domu otwarte niemal wszystkie okna. Przeciąg, który nie zmieniał nic w konsystencji upału. I przerażenie. No może nie aż tak. Strach? Już bliżej. Że może wrócić. Już poźegnane, ułożone w zakładce wspomnień, na końcu. Najświeższe ale jednak, wspomnienie. Przeszłość, zaszłość, przeżyta, przebrzmiała,…

Czytaj dalej

Papryka faszerowana. Ogłoszenie wyników konkursu.

  Wciąż nie mogę dogonić rzeczywistości. (Tak sobie powtarzam jak mantrę ten zwrot, choć przecież trudno o coś bardziej rzeczywistego niż codzienność). Mam jednak takie poczucie, że tylko biegnę tuż za, lub – chwilami obok tego, rozpędzonego już na dobre pociągu, nie mogąc do niego wskoczyć, rozsiąść się wygodnie. Już nie mówię o wagonie pierwszej…

Czytaj dalej

Najlepsze, kiedy wracam do domu jest…

  Pamiętam jeszcze, jak śpiewały świerszcze. Jak konik polny zaplątał się w firankę. Jak pachniało latem, jeszcze na granicy. Jeszcze kilka oddechów po naszej stronie. Bo już w Pradze zapachniało jesienią. Tą piękniejszą, o suchych włosach, w których zaplączą się klonowe liście. I zachwyt nad tym miastem, zagubiony w tłumie. Turystów.   A potem już…

Czytaj dalej

Chłodnik pomidorowy z malinami.

Na ostatnie chwile gorącego lata. Kiedy nawet upał cieszy, bo może to ostatni taki w tym roku? Do zjedzenia łyżką lub wypicia przez słomkę, dla ochłody. Niezwykle aromatyczny, z malinową nutą, która pobrzmiewa jako ostatnia. Polecam gorąco. Chłodnik pomidorowy z malinami i karmelizowaną cebulką Składniki: 900 g pomidorów (użyłam malinowych) 1 łyżka oliwy, 1 łyżka…

Czytaj dalej

Baba ziemniaczana z kurkami.

Dziś coś przede wszystkim dla wielbicieli ziemniaków. W chwili, kiedy mają one wyjątkowy smak. Właśnie teraz lubię je najbardziej. Tym razem w formie baby a nie placka. I niekoniecznie tradycyjnie, bo z kurkami zamiast boczku. Jeśli lubicie, także i jego możecie dodać do farszu, u nas było to piątkowe danie. Baardzo sycące i aromatyczne. Intensywnie…

Czytaj dalej