Jeden krótki dzień. Jak
całe życie prawie. Nie wie poranek, co popołudnie założy na grzbiet. Gdzie
zawędruje i z kim. Czy wziąć parasol, ciepłe ubranie? Jak przygotować się na
niewiadomą? Nie można przewidzieć wszystkiego. Żadna dalekowzroczność tego nie
ogarnie. Jaki będzie wieczór? W jakim towarzystwie i czy? przyłoży głowę do
poduszki? Jakiej? Gdzie? I kiedy?
całe życie prawie. Nie wie poranek, co popołudnie założy na grzbiet. Gdzie
zawędruje i z kim. Czy wziąć parasol, ciepłe ubranie? Jak przygotować się na
niewiadomą? Nie można przewidzieć wszystkiego. Żadna dalekowzroczność tego nie
ogarnie. Jaki będzie wieczór? W jakim towarzystwie i czy? przyłoży głowę do
poduszki? Jakiej? Gdzie? I kiedy?
Poranek jeszcze
nieświadom, jeszcze go to nie dotyczy, kwestia wagi upływających chwil, z
beztroską pod pachą i nadzieją w kieszeniach. Z optymizmem, niczym blaskiem w
oczach. Pewnym, sprężystym krokiem.
nieświadom, jeszcze go to nie dotyczy, kwestia wagi upływających chwil, z
beztroską pod pachą i nadzieją w kieszeniach. Z optymizmem, niczym blaskiem w
oczach. Pewnym, sprężystym krokiem.
Kiedy przesiewałam
mąkę na brioszkę, chmura pyłu tańczyła w promieniach słońca. Ucieszyłam się.
Szybko wyrośnie. Zdążę na kolację. Uformowana kula przykryta ściereczką na
oknie werandy nie doczekała się słońca. Niebo poplamiły chmury. Zaciemniły
obraz całości, odbierając radość i burząc nadzieję. Minutnik wzywał do
gotowości w takcie pierwszych kropli deszczu. Grochowa z nieba. Pioruny na okrasę.
Drożdżowe kwiatki na blacie. Za oknem ulica zaczęła przypominać strumień
wartkiej rzeki. Szum deszczu zagłuszał hałas starego piekarnika.
mąkę na brioszkę, chmura pyłu tańczyła w promieniach słońca. Ucieszyłam się.
Szybko wyrośnie. Zdążę na kolację. Uformowana kula przykryta ściereczką na
oknie werandy nie doczekała się słońca. Niebo poplamiły chmury. Zaciemniły
obraz całości, odbierając radość i burząc nadzieję. Minutnik wzywał do
gotowości w takcie pierwszych kropli deszczu. Grochowa z nieba. Pioruny na okrasę.
Drożdżowe kwiatki na blacie. Za oknem ulica zaczęła przypominać strumień
wartkiej rzeki. Szum deszczu zagłuszał hałas starego piekarnika.
I pomyśleć, że rano
można było założyć sandały, pójść na łakę i cieszyć się słońcem, które wreszcie
wyszło. Snuć plany na piknikową kolację na świeżym powietrzu. Ale to było rano.
Wieczór zasypiał w objęciach deszczu.
można było założyć sandały, pójść na łakę i cieszyć się słońcem, które wreszcie
wyszło. Snuć plany na piknikową kolację na świeżym powietrzu. Ale to było rano.
Wieczór zasypiał w objęciach deszczu.
Myślałam o tej brioszce jako o prezencie, który można
przygotować z okazji zbliżającego się dnia Matki. Taki prezent od serca, dzieło
własnych rąk. Pachnęce i pełne dobroci, którą chcielibyśmy, choć nie jesteśmy w
stanie, odzwajemnić. Nam smakowała wybornie. Polecam gorąco.
przygotować z okazji zbliżającego się dnia Matki. Taki prezent od serca, dzieło
własnych rąk. Pachnęce i pełne dobroci, którą chcielibyśmy, choć nie jesteśmy w
stanie, odzwajemnić. Nam smakowała wybornie. Polecam gorąco.
Brioche bouclettes
Składniki:
350 g mąki tortowej
80 g miękkiego masła
2 żółtka
140 ml letniego mleka
3 łyżki cukru
1 opakowanie cukru waniliowego
10 g drożdży liofilizowanych (użyłam 15 g świeżych
drożdży)
drożdży)
½ łyżeczki soli
Dodatkowo:
mleko, posłodzone delikatnie do posmarowania brioszki
(użyłam roztrzepanego jajka)
(użyłam roztrzepanego jajka)
Przygotowanie:
1. Przygotowujemy rozczyn. Rozkruszamy drożdże,
mieszamy je z 1 łyżeczką cukru, dodajemy ciepłe mleko. Mieszamy, odstawiamy
przykryte ściereczką, w ciepłym miejscu na 10 minut.
mieszamy je z 1 łyżeczką cukru, dodajemy ciepłe mleko. Mieszamy, odstawiamy
przykryte ściereczką, w ciepłym miejscu na 10 minut.
2.
Do miski przesiewamy mąkę, dodajemy cukier i sól. Mieszamy.
Robimy wgłębienie, do którego wbijamy żółtka i wlewamy gotowy rozczyn. Mieszamy
łyżką, zagarniając mąkę do środka. Kiedy coraz trudniej się miesza – dodajemy po
kawałku masło. Po połączeniu w całość, przekładamy ciasto na stolnicę,
wyrabiamy do momentu aż ciasto będzie idealne gładkie. Ciasto dobrze
współpracuje, nie klei się zupełnie, warto poświęcić mu przynajmniej 10 minut.
Do miski przesiewamy mąkę, dodajemy cukier i sól. Mieszamy.
Robimy wgłębienie, do którego wbijamy żółtka i wlewamy gotowy rozczyn. Mieszamy
łyżką, zagarniając mąkę do środka. Kiedy coraz trudniej się miesza – dodajemy po
kawałku masło. Po połączeniu w całość, przekładamy ciasto na stolnicę,
wyrabiamy do momentu aż ciasto będzie idealne gładkie. Ciasto dobrze
współpracuje, nie klei się zupełnie, warto poświęcić mu przynajmniej 10 minut.
3.
Formujemy kulę, którą przekłądamy do miski, przykrywamy,
odstawiamy w ciepłe miejsce na 1,5 godziny do podwojenia objętości. Jeśli
będzie naprawdę ciepło zajmie to znacznie mniej czasu.
Formujemy kulę, którą przekłądamy do miski, przykrywamy,
odstawiamy w ciepłe miejsce na 1,5 godziny do podwojenia objętości. Jeśli
będzie naprawdę ciepło zajmie to znacznie mniej czasu.
4.
Po tym czasie przekładamy ciasto na wysypaną lekko mąką
stolnicę. Rozwałkowujemy do cienko do 0,5 cm, nie więcej. Wykrawamy foremką koła
o średnicy minimum 8 cm. (Jeśli użyjemy większych, np. 10 cm brioszka będzie
mniejsza ale wyższa.) Składamy po 3 koła, tak jak na zdjęciu, zwijamy w
ruloniki, przekrajamy każdy rulonik na połowę, uzyskując w ten sposób dwa
kwiatki. Układamy je w foremce o średnicy 22 cm, wysmarowanej masłem i
wysypanej mąką, blisko siebie, tak, by się stykały ale nie ciasno, bo jeszcze
się rozrosną. Powinniśmy uzyskać 22 kwiatki (gdy wykrawamy 33 koła o średnicy 8
cm).
Po tym czasie przekładamy ciasto na wysypaną lekko mąką
stolnicę. Rozwałkowujemy do cienko do 0,5 cm, nie więcej. Wykrawamy foremką koła
o średnicy minimum 8 cm. (Jeśli użyjemy większych, np. 10 cm brioszka będzie
mniejsza ale wyższa.) Składamy po 3 koła, tak jak na zdjęciu, zwijamy w
ruloniki, przekrajamy każdy rulonik na połowę, uzyskując w ten sposób dwa
kwiatki. Układamy je w foremce o średnicy 22 cm, wysmarowanej masłem i
wysypanej mąką, blisko siebie, tak, by się stykały ale nie ciasno, bo jeszcze
się rozrosną. Powinniśmy uzyskać 22 kwiatki (gdy wykrawamy 33 koła o średnicy 8
cm).
5.
Foremkę przykrywamy ściereczką i pozostawiamy do
wyrośnięcia jeszcze na 30-40 minut.
Foremkę przykrywamy ściereczką i pozostawiamy do
wyrośnięcia jeszcze na 30-40 minut.
6.
Nagrzewamy piekarnik do temperatury 180 stopni, przed
wstawieniem brioszki do piekarnika smarujemy ją posłodzonym mlekiem lub
roztrzepanym jajkiem.
Nagrzewamy piekarnik do temperatury 180 stopni, przed
wstawieniem brioszki do piekarnika smarujemy ją posłodzonym mlekiem lub
roztrzepanym jajkiem.
7.
Pieczemy 20-30 minut (piekłam 25 minut, bez nawiewu).
Pieczemy 20-30 minut (piekłam 25 minut, bez nawiewu).
Dzień dobry 🙂
Wspaniale brioche:) Czekam na przepis.
Pozdrawiam:)
Zachwycają mnie Twoje wypieki, wszystkie razem i każdy z osobna 😉
Czekam na przepis 🙂
cudo 🙂
Przepiękne!
Cudowne!
Bardzo mi się podoba to ciasto! Czy gdybym każde kółeczko posmarowała powidłem, lub dżemem wyjdą takie piękne róże?
I wez tu, czlowieku, czekaj cierpliwie, kiedy slinka cieknie 🙂
ojeeej:) koniecznie zrobię!
śliczny bukiet na Dzień Mamy 🙂
napatrzeć się nie mogę, fantastyczny pomysł. Też spróbuję:)
Uwielbiam czytać Twoje wpisy 🙂 Pięknie piszesz! 🙂
Przepis zanotowany i na pewno zostanie wypróbowany 😉
Pozdrawiam!
Piękne! i takie faktycznie z uczuciem;)
artystyczna, poetycka kuchnia… odkąd tu trafiłam – uzależniam się… <3
serdecznie pozdrawiam antytalentna emilia 🙂
Mniiiaaaammm!!! Aż mi ślinka pociekła:) Twoja mama (i pewnie każda) z pewnością się ucieszy z takiego podarunku:))Pozdrawiam
Ja jako mama mogłabym dostać taką Brioszkę:) Bukiet róż na słodko:)
Niesamowicie zakręcone 🙂 muszą być przepyszne.
Jejku jakie smakowite brioszki! 🙂 PYCHOTKA!I już sobie wyobraziłam jak odłamuję po okruszku i popijam kawusią z mlekiem…
sporo pracy przy tym:) ale efekt super:D
Nie dość że cieszą oko to jeszcze są pyszne 🙂 Cudowne!
kazda mama bedzie zachwycona 🙂
Wygląda mi to na zapowiedź idealnego poranka w Dniu Matki. Zresztą sama byłabym zachwycona, choć matką nie jestem :).
Majana,
milo bylo bardzo zobaczyc rano na ekranie Twoje Dzien dobry… Dziekuje i pozdrawiam Cie serdecznie,
Madzialena,
bardzo mi milo, dziekuje i pozdrawiam serdecznie
Ilovve bake, Beata, Kamila
bardzo Wam dziekuje i pozdrawiam
ABCmojej kuchni,
problem polega na tym, ze kazdy uformowany z kolek rulonik przekrajamy na pol. Jakiekilwiek nadzienie znalazloby sie wiec dokladnie w miejscu przeciecia, ryzykujemy wiec, ze calosc wyplynie i skarmelizuje sie na dnie foremki…Mozna sprobowac tak u,iescic nadzienie na brzegach, by nie wyplynelo od spodu. ALe chyba najbezpieczniej byloby na przyklad uzyc miesznki suszonych owocow lub posmarowac jajkiem tylko krawedzie i posypac je na przyklad cynamonem, co moze dac ciekawy efekt wizualny. Pozdrowienia serdeczne
Kochani,
dziekuje Wam za wszystkie komentarze. Mam nadzieje, ze sprobujecie upiec ja w Waszych domach, polecam goraco
Anna
Byłam u Mamy na Dzień Mamy:). Ciacho tez było – jedno moje jedno jej:).
Anno, cudowna ta brioszka i cudowne zdjęcia…! Te "krok po kroku" też:).
A koszyczek… czekam na taki…:):):):) zdaje się, że już go pakują… :). Ot głupia baba ciesząca się takimi drobiazgami…:) Ale co zrobić, to mi sprawia naprawdę dużo radości:)
Właśnie skosztowałam pierwszą różyczkę i jestem zachwycona. Dziękuję za przepis.
Ewelajna,
jesli cos sprawia radosc, to tym lepiej, ze drobiazg. W ten sposob mozna czesciej zaszalec i wciaz chodzic usmiechnietym, prawda? Koszyczek juz pewnie dotarl i ucieszyl 🙂 Buziakow moc,
Feeriasmakow,
ja takze 🙂 ciesze sie bardzo i pozdrawiam serdecznie
ANna
przepiękna, dodaję do ulubionych i na dniach zrobię:)
zrobiłam je, były pyszne. pozdrawiam.
Anno, czy mogę zrobić w taki sposób brioszki cynamonowe? Jak myślisz?
Pozdrawiam ciepło!
Oczywiscie! Swietny pomysl, trzymam kciuki i pozdrawiam serdecznie
Anna
Dziękuję za odpowiedz! Znalazłam Twój blog dopiero dzisiaj, ale… z pewnością zostanę stałą czytelniczką 🙂