Tzatziki. Na dobry początek.

  Odtworzyć wakacyjne smaki raczej nie sposób. Przypomina to równie żałosne w skutkach próby dogonienia pędzącego czasu. Ale czy to oznacza, że nie można choć spróbować? Przybliżyć się do kontekstu, wyciągnąć rękę w stronę cienia, pożywić się niczym przystawką, złudzeniem, że może jednak się uda? Dzieciaki rozhulały się kulinarnie w tej naszej wymarzonej od lat…

Czytaj dalej

Przystawka, sałatka… na ostatki w sam raz.

  Pisanie postów a już szczególnie tych z wyprzedzeniem ma w sobie coś z pisania listów w butelce… Coś tam sobie wymyślasz, może nawet masz coś więcej do przekazania, piszesz i wysyłasz w świat. Nie bardzo wiesz, do kogo dotrą Twoje słowa, ani co z nimi zrobi, gdzie będzie on a gdzie ty. Czy kontekst…

Czytaj dalej

Im prościej, tym lepiej…

  Jest taka jedna kołysanka, którą uwielbiam.   „Przyszła pora kołysanek Przyszła pora utulanek Przyszła pora namawiania do spania, do spania… To jest pora dobrej nocy To jest pora ciepłych kocy To jest pora zasypiania, zasypiania… Kiedy kleją ci się oczy To już mówić nie ma o czym To już trzeba tylko spać Płynąć w…

Czytaj dalej

Pasta śledziowa z awokado i sałatka śledziowa z pomarańczą i kolendrą.

  – Rodzynki i śledzie? No jak tak można? Perły przed wieprze normalnie… Trzeba to przyznać otwarcie. W naszym domu śledzi się nie jada. W ogóle niemal. Wszelkie próbowanie ma sens, gdy przychodzą goście – istnieje mniej więcej gwarancja, że śledzie zostaną zjedzone.  Postanowiłam jednak spróbować smaków, które niejako mi się przyśniły. I cud- mąż…

Czytaj dalej

Pieczone bakłażany z chermoulą, bulgurem i jogurtem.

– Co to za statki? – pyta cud-mąż na widok upieczonych bakłażanów ułożonych na blasze.  No i tak już zostało, że statki… Szczęśliwie, dał się przekonać. Nawet je polubił. Podobnie jak kalarepę lub raczej – kolendrę… W domu, w którym pełno kulinarnych tradycjonalistów cwqsqmi nqjprostsze warzywa i owoce mogą przybierać zaskakujące nazwy… Przepis pochodzi z…

Czytaj dalej

Pasta kanapkowa „melanzane alla parmigiana”.

  Okazuje się, że są nazwy (dotyczy to szczególnie warzyw i ziół), ekstremalnie trudne do zapamiętania, by nie uogólniać – dla cud-męża. By nie sięgać daleko – zgadlibyście, co kryje się pod niewinną nazwą kalarepa? Otóż – kolendra. Powstaje z tego powoli nasz mały, prywatny kod. Na bakłażany od jakiegoś czasu mówię – statki.  Kontekst…

Czytaj dalej

Z bobem, o mój bobie!

    Uświadamiam sobie, że nigdy tego nie robię. Nie wypuszczam się myślami do czasów, gdy nie mieliśmy dzieci. Nie wiem, po co miałabym to robić. Pomijając fakt, że i pamięć już nie ta, a wartość terapeutyczna takich zabiegów niemal żadna i nikomu niepotrzebna. Za to kiedy dzieci wyjeżdżają, uświadamiam sobie, jak takie życie mogłoby…

Czytaj dalej

Karnawałowe kreacje kulinarne 2014.

    Chwilowo bez karnawałowego nastroju. Powrót do domu jeszcze nigdy nie był taki trudny. Konieczność odnalezienia się w kontekście codzienności po tylu niezwyczajnych przeżyciach była/jest niemal bolesna. Staram się znaleźć odpowiedź – dlaczego. I chyba ją znalazłam. Do mniej lub bliżej określonych metafizycznych dolegliwości dołączyły inne. Poranny pociąg zlikwidowany, a  powrotny zatrzymuje się w…

Czytaj dalej