Książki maja

Świat chce widzieć uśmiechniętego, promieniejącego sukcesem człowieka, bo stojąc za nim, wydaje się sobie najpiękniejszy; człowieka który nigdy ani na moment nie stracił nadziei i którego gorycz nie tknęła nawet małym palcem. To o nim chce słyszeć świat, o zwycięzcy, który pokonał wszystkie przeszkody na swojej drodze, o gospodyni domowej, która schudła sześćdziesiąt kilogramów, o nielegalnym imigrancie, który wykształcił się na lekarza, o bezdomnym, który wziął się w garść, znalazł sobie pracę i wynajął mieszkanie. Takie wiadomości skłaniają ludzi do tego, żeby otworzyć gazetę, takie wiadomości skłaniają ludzi do tego, żeby próbować od nowa, raz za razem, żeby krzyczeć głośniej, by pewnego dnia doczekać swoich pięciu minut na szczycie i móc pomachać innym, którzy mają ten sam cel, zanim trzeba będzie zaczynać wszystko od nowa.”

Cytat pochodzi z jednej z książek, które udało mi się przeczytać w maju, autorstwa Pajtim Statovcia, zatytułowanej „Przejście.” Polecam ją szczególnej uwadze wszystkim tym, którzy żyją na emigracji. W maju sięgnęłam po inną książkę Ishiguro i to był naprawdę dobry wybór. A że to był, przynajmniej tutaj, w Belgii, naprawdę piękny maj, czasu na czytanie nie było zbyt wiele. Trzeba było tę wyjątkowo piękną pogodę aktywnie wykorzystać.

Zapraszam do podsumowania.

Kazuo Ishiguro „Okruchy dnia”, wydawnictwo Albatros 2022

Jakże to piękna i po mistrzowsku opowiedziana historia! Interesujące i wciągające są dwa wątki – przynajmniej z mojego punktu widzenia – romantyczny i historyczny. Ale to chyba jednak zasługa kunsztu Ishiguro „Okruchy” są tak wyjątkowe. Wydaje się, że właśnie taka zdystansowana, niemal autystyczna narracja pasuje tu idealnie, wyostrzając dodatkowo tragizm losu pana Stevensa. Nie zdradzam tu chyba za wiele, zapewne zresztą wielu z Was obejrzało film pod tym samym tytułem, powstały na podstawie powieści, z doskonałą kreacją Anthony Hopkinsa i Emmy Thomson. Jeśli nie – polecam gorąco. Lekturę, a dopiero potem seans filmowy, oczywiście!

Radek Rak „Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli”, wydawnictwo Powergraph 2020

Na początek – ostrzeżenie. Choć Nagroda Nike to bez wątpienia gwarancja jakości, to powieść Radka Raka nie jest książką dla każdego. Wiem, wiem – jak to brzmi, może zatem wytłumaczę, co autor miał na myśli. Otóż, absolutnie zgodnie z tytułem to baśń, naprawdę fantastyczna, w sensie dosłownym i jakościowym, a ten gatunek nie wszystkim przypadnie do gustu. Osobiście chciałabym zaryzykować stwierdzenie, że może zachwycić wielu, także tych, na których wrażenia nie wywarł Leśmian, Sapkowski czy Mistrz i Małgorzata – wolę jednak pozostawić to osobistej ocenie. A Baśń jest napisana z rozmachem i epicką werwą, jest pełna humoru i jednocześnie – wiele w niej filozoficznych przemyśleń. Ma absolutnie piękny, plastyczny, poetycki, antropomorficzny język. Polecam gorąco!

„Powiadają, że zdarzyło się to w listopadzie, w czas deszczowy i śmierdzący wilgocią jak przemoczony pies.

Dzień szedł za dniem, a Kóba czuł, jak butwieje od środka, od pustego miejsca, które zostało mu po sercu. Nie było już w jego życiu Malwy, nie było Chany, nie było Starego Myszki. Chłopak zbierał bukwy i rąbał drewno w lesie, bo zima szła sroga i rankami świat siwiał od szronu. Ale to nie Kóba rąbał, tylko jego ręce; i nie on zbierał bukowe orzeszki, tylko jego palce. I w ogóle mało było Kóby w Kóbie.”

Pajtim Statovci „Przejście”, wydawnictwo Pauza 2020

Możesz się wypierać swojego pochodzenia albo kłamać w tej sprawie, ale jesteś Albańczykiem, zawsze nim byłeś i zawsze będziesz, i twoim językiem ojczystym jest język albański, i nazywasz się Agim, i będziesz o tym zawsze wiedział, choćbyś tego nigdy nikomu nie powiedział.”

Gdyby chcieć podsumować Przejście krótko – powiedziałabym, że to książka o poszukiwaniu tożsamości. W wielu wymiarach. Polecam ją osobom żyjącym poza ojczyzną, bo skłania także do refleksji nad życiem imigranta. Momentami bardzo mnie wzruszyła, gdzie indziej, zirytowała, wkurzyła, sprawiała, że chciało się ją wyrzucić, albo co najmniej potrząsnąć głównym bohaterem i zapytać – co do cholery wyprawia. Zacytowałam Wam tu kilka fragmentów, choć zaznaczonych miałam znacznie więcej. Szczególnie interesujące dla mnie były również spostrzeżenia autora na temat życia w różnych krajach Europy i w USA. Naprawdę nietuzinkowa to opowieść.

„I zaczynam narzekać. „Mam już dwadzieścia dwa lata i jestem bezrobotny – mówię. – Uczę się w domu i jednocześnie podejmuję rozpaczliwe próby znalezienia pracy, co bynajmniej nie jest tu takie proste – dodaję i pozwalam sobie na kilka łez. – Obszedłem setki kawiarni, restauracji i pralni i pytałem o pracę, często w obecności klientów, ale raz za razem pokazują mi drzwi, a wszędzie klienci nastawiają uszu i kiedy wychodzę na ulicę jak przegnany intruz, nie złości mnie to, że znów nie znalazłem pracy, tylko to, że wszyscy ci ludzie byli świadkami mojego niepowodzenia. Nikt nie powinien być poddawany takim upokorzeniom”.

Wiesz, jakie to jest poniżające, kiedy nie możesz dostać nawet tego, czego byś wcale nie chciał?”

Na koniec – ostatni cytat.

Z upływem czasu zauważyłem, że już nie czuję się wyjątkowy, i uważam, że to najgorsze, co człowiekowi może się zdarzyć, bo nic skuteczniej nie pozbawia go namiętności, nic szybciej nie zwraca go w stronę boga, kiedy to czlowiek chwyta tylko tę gałąź, do której może dosięgnąć, godzi się ze swoim losem i na koniec doznaje olśnienia: jakże rzadko ludzie pozbawieni praw i możliwości skłaniają się ku temu, żeby o nie walczyć.”

Haruki Murakami Norwegian Wood, Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza SA 2009

Kupiłam tę książkę dość dawno i długo czekała na swoją kolej. Bardzo się cieszę, że w końcu po nią sięgnęłam, bo lubię klimat powieść Murakamiego. I jednocześnie – miałam w pewnym momencie poczucie, że czytam ją za późno, że być może jako nastolatka czytałabym ją z mniejszym dystansem, co mogłoby zwiększyć moje zaangażowanie. A tak – zdarzało mi się wołać w myślach – Litości! Stąd chyba jednak – Chapeau, Monsieur Murakami! Norwegian Wood napisał mając 40 na karku, a tak wiele w niej niewinności i przede wszystkim – naiwności. To jest umiejętność, pisać tak o dojrzewaniu.

to be continued…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *