Najlepsze, kiedy wracam do domu jest…
Pamiętam jeszcze, jak śpiewały świerszcze. Jak konik polny zaplątał się w firankę. Jak pachniało latem, jeszcze na granicy. Jeszcze kilka oddechów po naszej stronie. Bo już w Pradze zapachniało jesienią. Tą piękniejszą, o suchych włosach, w których zaplączą się klonowe liście. I zachwyt nad tym miastem, zagubiony w tłumie. Turystów. A potem już…