Rasadaar salad.
Po powrocie do domu czuję się jak przemytnik. Przez francuską granicę, w nogawkach spodni, przewiozłam spore ilości piasku. Za uszami, we włosach, też swoje miałam. Wiozłyśmy ze sobą ekspres do kawy, wygodne buty, kubek (nie ruszam się bez mojego ulubionego, tak już mam) i kapelusz słoneczny (słownie – jeden, ale dałyśmy radę). (Na wszelki wypadek…