Pyszne ciasto drożdżowe. Kokosowe. Z porzeczkami. Bez ugniatania.

Miasto odpoczywa podczas wakacji. Wyludnione, wyraźnie znudzone ulice pewnie tesknią do gwaru. Samotna cisza przedmieśca znajduje towarzystwo w hałasie kosiarek. Nie dzieje się nic. Ptaki śpiewają sobie a muzom. Lubię ten błogostan, brak pośpiechu, świadomość, że przez chwilę nie trzeba się spieszyć, denerwować, a jedynie znależć odrobinę czasu na odpoczynek. To jedyny przymus – odpocząć. Na…

Czytaj dalej

Młoda kapusta i rękoczyny

  Dwie głowy. Jedna świeża, wciąż jeszcze młoda, cóż z tego – skoro pusta ? Druga? Z siwymi włosami na skroniach, niczym przypruszonymi nieuważnie przesianą mąką, przyznaje się do drugiej młodości. Wiadomo było, że w końcu dojdzie do rękoczynów. W dodatku – z użyciem ostrego narzędzia. Nierówna to była walka, lecz jakież jej owoce… Leżała…

Czytaj dalej

Le matefaim aux pruneaux, z pistoletem w dłoni…

Czekała z pistoletem w pogotowiu ze splamionymi już wcześniej rękami za chwilę wszystko się zmieni Stanęła naprzeciw niej Bladej, białej prawie Nacisnęła na spust… Remont w pełni. Szlifujemy, malujemy. Obolałe ramiona odmawiają posłuszeństwa. Na drabinie wyższej niż 4 stopnie mam lęk wysokości, a sufit miejscami wysoki na 6 metrów… Mieliśmy wczoraj pierwszy kryzys remontowy. Ubieranie…

Czytaj dalej

Ciasto z jagodami i Indianin w wytartych portkach

– Meeeeeeeeeery Christmas ! – powiedział do mnie pluszowy renifer. Chyba urwał się z choinki – pomyślałam. Nasiśnięty przypadkowo upierał się przy swoich życzeniach. Za oknem upał a przeciąg miota się po kątach. Ułożyłam go z powrotem w wygodnym pudełeczku z pluszakami. Przecież już niedługo trzeba będzie go znowu wyciągać… Segregowanie szkolnych książek, ubrań i…

Czytaj dalej

Kolacja pod śliwą i samotność we dwoje

Dom, który nagrzewa się tak mocno jak piasek na plaży. Zamykanie słońcu okiennic przed nosem może co najwyżej je rozbawić. Parasol przeciwsłoneczny cierpi katusze. A oni w tym wszystkim -prawie szczęśliwi. Oddzieleni od dzieci dystansem tak dużym, że prawie robi wielką różnicę. Tak wielką, że szczęście to, tak spokojne i ciche, ledwie da się zauważyć….

Czytaj dalej

Jagodzianki

Jagodzianki to zawsze była spora niewiadoma. Po pierwsze: z której strony ugryźć, żeby nie natknąć się na suchą bułę i już pierwszy gryz był jagodowy ? Oglądałam taką jagodziankę na dłoni ze wszystkich stron, próbując dobrze zacząć. A i tak zawsze na dwoje babka wróżyła. Mniejsza, jeśli jagody okazywały się prawdziwymi jagodami a nie dżemem…

Czytaj dalej

Delikatne placuszki owsiane z gorącymi jagodami w syropie klonowym – na powitanie

Z niepokojem przyglądałam się dziwacznym zygzakom śladów nagłego hamowania na autostradzie. Przecinkom linii dzielących pasy i wgniecionym bandom bezpieczeństwa. Zakładamy, że uda nam się dotrzeć do celu ale nigdy nie możemy być tego pewni. Ślepo zaufać ślepemu losowi to jak podnieść ręce w geście kapitulacji… – Nie, kochany, Ty trzymaj ręce na kierownicy… Kolejna droga…

Czytaj dalej

Sałatka Jak kto woli i pożegnanie

Powrót z domu do domu… Z gniazda, które się właśnie uwiło, z pisklętami o niecierpliwych dzióbkach i rączkach do gniazda, z którego się wyszło, pełnego ciepła, więzi, słów i zapachów, zaklętych we wspomnienia, nosimy je ze sobą jak obrączki. Jesteśmy wędrownymi ptakami. Setki kilometrów różnicy nie mają znaczenia. Każdy dystans da się pokonać. By dotrzeć…

Czytaj dalej

Na uparte upały – truskawkowa fantazja z winem (Soupe de fraises au vin)

Upał się uparł Zajęty wiatr czyta poezje Jeszcze kusi lawenda Ze smutkiem kaliny przekwitają Kupiłam dziś truskawki Coraz mniejsze, coraz mniej ich Płonęły rumieńcem onieśmielone Pachniały słodyczą, którą tak lubisz Dla Ciebie… Truskawkowa fantazja z winem (Soupe de fraises au vin) Składniki : 250 ml czerwonego wina wytrawnego 25 g cukru 1 kawałek kory cynamonowej…

Czytaj dalej

Clafoutis kokosowe z czereśniami, z wizytą u Pierre’a Hermé

Dziś deser z czereśniami. Przywiezionymi z Paryża. Uśmiechały się do nas na straganie na Montmartre, nieopodal miejsca gdzie podobno powstała piosenka „Le temps de cerises”. Nie mogłyśmy sobie też odmówić wizyty u Pierre’a Hermé (72 Rue Bonaparte) i zakupu najbardziej subtelnych i delikatnych makaroników jakie jadłam kiedykolwiek. Najbardziej urzekły mnie te o smaku truskawki i…

Czytaj dalej