Krem szparagowy z chrzanem.

  Szparagi przez długi czas mogły dla mnie nie istnieć. Właściwie nie wiem, dlaczego. Pamiętam za to dokładnie, kiedy pierwszy raz usłyszałam o ich wartościach odżywczych i to, jak siedząca na skraju łóżka kobieta karmiąca swojego synka poszła z nim na spacer, kupiła szparagi by polec przy ich obieraniu i znowu na długo porzucić pomysł…

Czytaj dalej

Zakręcone brioszki.

    Na niebie fular chmur. Słońce schowane w kieszeni nieba. Ot, taka weekendowa elegancja. Kiedy zamiast wyjeżdżać zostaje się w mieście, pogoda przestaje mieć tak zasadnicze znaczenie. Można zatrzymać czas, posadzić go w bujanym fotelu i pozwolić by przysnął na kilka chwil. Przy kawie, bez żalu, i z cukrem, wspominaliśmy przez chwilę nasze młodzieńcze…

Czytaj dalej

Ciastka jaglano-sezamowe. Bezglutenowe.

    Zjadłyśmy dziś ostatni kawałek mazurka. Co do okruszka. Zagraliśmy pierwszy, w tym sezonie działkowym, rodzinny mecz w siatkę. Udało nam się uciec przed burzą. Zachwycić się pięknym rabarbarem i przyjętym przeszczepem starej odmiany jabłoni. Kupić kilka ciekawych książek. I białe balerinki. Z myślą o powrocie. Do kuchni, w której piecze się ciasteczka. Tymczasem, krótkie…

Czytaj dalej

Wesołych Świąt!

  Spakowani. Radośni. Z myślami już daleko stąd, w Polsce. Jakbyśmy już tam byli. Święta zaczynają się dla nas z momentem przekroczenia progu w domu dziadków. I trwają aż do wyjazdu. Zostawiamy za sobą kwitnące wiśnie i jabłonie, płonące w słońcu azalie, pachnące bzy i nieumyte okna. Czasami tak właśnie bywa. Mam nadzieję, że kiedy…

Czytaj dalej

Salade Olivier? Ensalada rusa ? Sałatka warzywna?

    Może to i truizm. Ale żeby poznać smak czegokolwiek, trzeba po prostu ugryźć. Dosłownie lub w przenośni. Takie absolutne minimum, o które proszę nieustannie nasze dzieciaki. (Bywa, że i cud-męża. Jak choćby, kiedy ostatnio namawiałam go, żeby przestał omijać na talerzu karczocha i po prostu spróbował.) Konkretną potrawę może też uratować nazwa. Moim…

Czytaj dalej

Jajko z grillowanym ananasem.

     No i odezwały się nożyce… (o uderzeniu w stół przeczytasz tutaj…) Wróć. Kumpel cud-męża. Cytuję:« Co innego gdy żona idzie do sklepu kupić, na przykład, litr mleka. Wraca po 4 godzinach z: nowymi butami, nową torebką, trzema sukienkami, czterema bluzeczkami i bez mleka. I powinieneś się cieszyć, bo wszystko było po okazyjnych cenach. Właściwie…

Czytaj dalej

Pyszny i prosty mazurek migdałowy.

    Wysłać faceta do sklepu. Wróć. Wysłać cud-męża do sklepu. (Bo może nie wszyscy tak mają…?) Zawsze wychodzi wtedy na tego lepszego policjanta, bo kupuje dzieciom, co tylko złapią w ręce i nie czyta listy składników. Kupi napój gazowany. I chipsy. Bo mecz. Wiadomo. Zamiast świeżego koperku w doniczce – Tak, kochanie znalazłem, tak,…

Czytaj dalej

Mazurek tiramisu.

  Bycie na czasie kosztuje tak wiele czasu… skąd go znaleźć na wszystko i jak podzielić na czworo, by wystarczyło dla ośmiu? Zawsze byłam słaba z matmy. No i – czy musi wystarczyć go na wszystko? Bo co to wszystko znaczy? A może – jeśli go wciąż za mało, bardziej go cenimy? Oczekiwania i potrzeby…

Czytaj dalej

Babka gotowana.

  A więc zaczyna się. Czas pieczenia babek, mazurków, wyszukiwania jajek o gładkiej, białej skorupce, przygotowywania lukru, obierania ze skórek bakalii. Nadchodzi czas, gdy będzie go, przynajmniej na chwilę, trochę więcej. Że będzie można usiąść przy stole, porozmawiać, nacieszyć swoją obecnością, zostawić za progiem codzienność. Z odświętnością będzie nam do twarzy. I żeby tylko pogoda…

Czytaj dalej