Polenta? Si, si! Z pesto i szparagami!

Uświadomiłam sobie dziś rano, przygotowując kolejne publikacje, że kiedy kilka dni temu pisząc o książkach kwietnia, a konkretnie o „Mężczyźnie imieniem Ove” Backmana nie zacytowałam fragmentu, na którym mi zależało. Dlaczego? Zapewne z powodu pośpiechu – lub też uniesienia, że udało mi się jednak, choć z poślizgiem, przygotować ten post. Pomyślałam, że warto wrócić do…

Czytaj dalej

Tabbouleh

Jedno z moich ulubionych dań. Baza i dodatek jednocześnie. Intensywne, pachnące, świeże i lekkie. Wodzi za nos wspomnienia lata i kolacji zjadanych w ogrodzie. Ach! Do lata mogłabym już biec. Pobiegłabym. I tyle by mnie widzieli. W tym przepisie kluczowe dla całości są dwie ingrediencje: melasa z granatów i cynamon. Nie pomijajcie ich, a poczujecie…

Czytaj dalej

Karmelizowany fenkuł z cebulowym confit

Las świeżo opierzony zielenią. Jakby w konarach zamieszkały nagle miliony perruche. Kłuje w oczy ta zieleń. Trzeba się do niej przyzwyczaić, jak do gryzącego swetra. Dlatego dziś chyba już ostatni przepis z gatunku tch rozgrzewających. W roli głównej cebula i fenkuł. Czas, by zrobiły na naszych talerzach miejsce szczypiorkom 😉 Fenkuł vel koper włoski skradł…

Czytaj dalej

„Temari” sushi albo sushi domowe

Wiosną potrzeba tak niewiele. By się ucieszyć, uśmiechnąć. Poczuć dobrze, tak zwyczajnie, po prostu. Świergot ptaków, wieczór, gdy nagle zdajesz sobie sprawę, że za oknem wciąż jasno. Magnolie w ogródku, który mijasz. Promienie słońca na twarzy. Sposób, w jaki pachnie powietrze. Bose stopy w balerinach. Bluzka w kolorze wściekłego żonkila na młodej dziewczynie przechodzącej tuż…

Czytaj dalej

Jajka w buraczkach :-)

My dzieciaki wychowane na Akademii Pana Kleksa jesteśmy w stanie zanucić większość piosenek z filmu, a wielu z nas zapewne i zaśpiewać coś więcej niż tylko refren. Ok, oczywiście dochodzi do tego fakt znajomości Brzechwy, na którym także większość z nas się chowała. Ja tam w każdym razie lubię sobie nucić Mistrza Kleksa pod nosem,…

Czytaj dalej

Sałatka z pieczonymi buraczkami i pesto

Wspominana na łamach Addio niejednokrotnie już, moja przyjaciółka Agata, zwykła mawiać, że jeśli nie wiadomo, co kryje moje lunchowe pudełko, to na pewno są w nim buraczki. I gdyby się nad tym zastanowić, zupełnie bez urazy o tę małą uszczypliwość, to ma dziewczyna rację. Tak bardzo lubię buraczki, że często są one głównym składnikiem moich…

Czytaj dalej

Lunchowa sałatka z tuńczykiem

Zawzięłam się dziś, by nadrobić blogowe zaległości, oj zawzięłam – ale narobiłam ich sobie sporo, więc nie ma co narzekać. A skoro rok nowy jeszcze wciąż pachnie nowością, kilka słów o postanowieniach noworocznych. Pisałam o nich tutaj już kilka razy, bo i moje zdanie na ten temat zmieniało się niejednokrotnie. Dziś mam podejście praktyczne. Żadnych…

Czytaj dalej

Sos śródziemnomorski

Ostatni dzień października. Tak wyjątkowego pod względem pogodowym. Jeszcze dwa dni temu, gdy wracałam do domu rowerem, tuż po dziewiętnastej wciąż było 20 stopni, a w parku powietrze pachniało jaśminem. Łapczywie chwytałam w płuca te niezwyczajne aromaty. Drzewa wyludniają się stopniowo. Tak Jesień-Niejesień… Zegar w kuchni jeszcze tkwi w czasie letnim. Wszystko jakieś takie nadzwyczajnie…

Czytaj dalej

Prosta zupa rybna z łososiem

Nie jestem wielkim fanem zup rybnych. A może po prostu niewiele miałam okazji kosztować takich, które odpowiadałyby mi smakiem. Ale ten chowder jest naprawdę wyjątkowy. Zdołałam podzielić się jedną porcją z cud-mężem, reszta przypadła mnie. Pożywna i bardzo aromatyczna to porcja, w sam raz na pluchę za oknem. Polecam! Prosta zupa rybna z łososiem Składniki:…

Czytaj dalej