Mazurek z czekoladową truflą i żurawiną na czerwonym winie. Wyjątkowy.

Zza kuchennego okna przyglądam się sikorce bujającej się na gałęzi forsycji. Na poboczu głównej alei, w drodze do domu, zauważamy potrąconą wiewiórkę. Tak często przebiegała nam drogę… (Przypominają mi się wiewiórki z parku Skaryszewskiego i tęskno mi). Wyniosłe orchidee tuż obok pysznią się w słońcu. Kosy wyjadają okruszki chleba. Na deser, wreszcie pożywienia wokół nie…

Czytaj dalej

Mazurek z jabłkami i crème caramel façon speculoos.

Usiłuję przypomnieć sobie przygotowania do Świąt Wielkanocnych z czasów mojego dzieciństwa. I muszę przyznać, że nie są tak silne i naznaczone emocjami jak te związane z Bożym Narodzeniem. Dlaczego? I o ileż są inne? Pamiętam wyganiany przeciągami kurz, otwarte w całym mieszkaniu okna przeznaczone do mycia, zapach środków czyszczących. I zakaz jedzenia kabanosów akurat wtedy,…

Czytaj dalej

Do wygrania tablet BlackBerry PlayBook.

Zapewne wielu z Was korzysta i/lub publikuje swoje przepisy na platformach kulinarnych. Ja zdecydowałam się na Cooklet, który oferuje wiele ciekawych, nowoczesnych i zaawansowanych technologicznie rozwiązań. Na początku roku zespół Cookleta wybiera 10 osób, które miały istotny wpływ na rozwój platformy i przyznaje im nominacje na Cooklettera roku. Otrzymałam jedną z nich. Dalej to już czytelnicy…

Czytaj dalej

Maślana babka cytrynowo-waniliowa.

Pytam cud-męża, dlaczego wciąż wiszą świąteczne dekoracje wokół domu. Te wewnątrz zdjęłam jakiś czas temu. Nasz dom jest jedynym w okolicy, który wciąż jaśnieje z daleka niczym pierwsza gwiazdka. – Wiesz, jak przyjemnie wraca się do domu, kiedy się widzi to światło? O ile łatwiej przez to jest zapomnieć o szarości stycznia? Poprosiłam, by dokonał…

Czytaj dalej

Czekoladowiec na grzanym winie.

Lubię styczeń. Za spokój. Za dni, które chodzą coraz dłuższymi krokami. Za to przedziwne uczucie przyczajonej acz wciąż uśpionej gotowości. Za świadomość, że to, co ma przyjść – przyjdzie, a to, co minęło – za nami. Choć to oczywiste, właśnie teraz ta myśl nabiera ostrości. Mogłabym jeszcze tak wymieniać, ale przwda jest też taka, że…

Czytaj dalej

Kora orzechowa. Wyborne świąteczne ciasto.

Nie lubię ciast z kremem. Nie przepadam za tradycyjnymi tortami. Wyjątek stanowi metrowiec, który lubią nawet nasze dzieci. Jeżeli jednak ktoś mówi mi, że warto, nie omieszkam spróbować. I najczęściej, nie żałuję. Kora orzechowa to ciasto, którego nie przygotowuje się na co dzień, przynajmniej w moim odczuciu, pasuje do okazji świątecznych, rodzinnych spotkań w większym…

Czytaj dalej

Tarte gasconne aux pommes. Gaskońska tarta z jabłkami.

Obieram kolejne jabłko. Kroję je na kawałki, które znikają w oczach. – Kto chce jeszcze? Mam obrać następne? – Jeszcze kilka! Wiem, że daleko stąd, być może dokładnie w tej chwili, to samo robi mój tata czy moja siostra. Taki jesienny rytuał. Obieramy jabłka dzieciom, wśród ciemności wieczoru rozświetlonej blaskiem lampy i kilku par dziecięcych…

Czytaj dalej

Basil & lemon brownie czyli brownie idealne.

Pamiętam, jak całkiem niedawno, ucierałam na tarce czekoladę. Jakoś wybitnie nie przepadam za tą czynnością. Zaglądając przez ramię bazylii, spojrzałam w stronę okna. W głowie już brzmiały mi pierwsze nuty Mandelssohna. Przecież oni są dla siebie stworzeni – pomyślałam  wtedy. Jeszcze przez kilka dni zastanawiałam się komu jeszcze wysłać zaproszenie. Cytryna! Właśnie jej brakowało mi…

Czytaj dalej

Słyszycie jak karmel cichnie? Czekoladowe ciasto winogronowe.

Bywa i tak czasami. Że trzeba stanąć obok, nic nie robiąc. Patrzeć spokojnie, wypatrując efektów. Lub też – zupełnie odwrotnie – zakasać rękawy i wziąć sprawy w swoje ręce, zapracować, wypracować. Jak wtedy, gdy wyrabiamy drożdżowe ciasto czy chleb. Spoglądam w kierunku kuchenki. W garnku buzuje syrop cukrowy. Za chwilę dokona się przemiana. I powstanie…

Czytaj dalej

Mężczyzna piecze drożdżowe ciasto.

Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, abym musiała pożyczyć swój kuchenny fartuch facetowi. Przyznać jednak trzeba, że sytuacja to była nadzwyczajna. I że znam osobiście tylko jednego mężczyznę, który piecze drożdżowe ciasta. Może to robić z zamkniętymi oczami. A ja mogę go nazywać moim przyjacielem. Wróćmy jednak do początku naszej historii. Szczecin, 2000 rok. Wtedy spotkaliśmy…

Czytaj dalej