Bułki maślane. I imię dla Anioła.

Jadę samochodem. Świat za szybą zachwyca. Biało-czarny odbiór jak za dawnych czasów, na starych fotografiach z mojego dzieciństwa. Dziś nie sposób odtworzyć jakiego właściwie koloru była ta kurtka czy płaszczyk na dziewczynce, co na sankach uśmiecha się do fotografa. Bura? Wielce możliwe. Tylko ten śnieg taki był, jednoznacznie biały.   I dziś śnieg jak z obrazka….

Czytaj dalej

Basler Läckerli.

  Rozstawiam wszechświat po kątach stolnicy. Gwiazdy spadają, księżyce gubią pełnię, anioły stawiam na głowie. Powstają nowe konstelacje lukrowanych gwiazd. Całość zamykam w wysokiej puszce odcinając im drogę powrotu.   – Mamo, co jest w tej puszce? – słyszę bezustannie. – Mogę jednego? Tylko jednego, pliissss… Dobrze, żeschowałam pozostałe puszki. Nikogo nie kuszą. Albo raczej tylko…

Czytaj dalej

Pierniczki owsiane. Kruche. Błyskawiczne.

    Nie jestem w stanie przypomnieć sobie, czy kiedykolwiek, tak jak dziś nasze dzieci, pisałam listy do Mikołaja. Świętego Mikołaja. Nie wiem. Chyba zdążyłam dorosnąć, nim zmieniło się to w tak powszechny dziś zwyczaj. Pamiętam za to, jak sama zamieniałam się w Świętego Mikołaja, robiąc prezenty dla rodziców i rodzeństwa. Zaczynało się już we…

Czytaj dalej

Krem miodowy. Na świąteczny prezent.

Wydaje się, że z roku na rok przygotowuję coraz więcej jadalnych prezentów. Wracają wtedy wspomnienia pomarańczy czy cytryn zdobytych cudem na święta, że o prawdziwej czekoladzie nie wspomnę… Same w sobie były prezentem a każdy kawałek dzielony był z wielkim nabożeństwem pomiędzy wszystkich, choć coś mi się zdaje, że nam dzieciakom przypadało zawsze najwięcej. Z roku…

Czytaj dalej

Kasztanowe brownie z wanilią albo magiczne 10 minut.

  Nie, nie potrafię robić zdjęć pod presją.     Kiedy za plecami ucieka naturalne światło dnia (dlaczego już kończy się kolejny dzień?!), nad głową stoją dzieci, jedno z nich trzyma w ręce nóż i nie zawaha się go użyć… niespodziewany gość właśnie przekracza próg domu a ty słyszysz i uszom nie wierzysz:    – Zapraszamy!…

Czytaj dalej

Kisiel imbirowo-cytrynowy z jabłkiem i miodem.

    Na przeziębienie, chandrę, brak słońca, zimnoszarość za oknem, nagłą potrzebę zjedzenia czegoś, otulenia się kocem i utonięcia w lekturze, na smutek i na deser… na dobranoc także, a jakże…   Dodatek słodkiej śmietanki jak dla mnie nieodzowny. W pamięci mam kisiel, który postawił mi kiedyś dziadek w barze mlecznym. Z wielkim kleksem śmietany…

Czytaj dalej

Mini babeczki czekoladowo-piernikowe.

  Ta kwestia pojawia się zawsze mniej więcej w okolicach początku września. Jeszcze nie na ostrzu noża, ale już wystarczająco głośno i dobitnie. – Mamo, kiedy wreszcie pieczemy pierniki? Mniej więcej w tym samym czasie córce pierwszej pachnie już śniegiem tuż przy wejściu do naszego domu. I tak temat pierników zaczyna powracać w coraz krótszych…

Czytaj dalej

Smoothies z buraczkami, gruszką i mrożonymi malinami.

  Pamiętam jak pewnego razu babcia zarządziła: – Pijemy soki! W czasach, gdy pijało się głównie kompoty i od święta oranżadę w woreczku, to było odważne posunięcie. Babcia przygotowywała nam soki w sokowirówce, była to głównie marchewka z jabłkiem (Dlaczego nie może być z samym tylko jabłkiem – pytałam zawsze) aż sokowirówka i tak już…

Czytaj dalej

Cranachan.

  Cranachan to tradycyjny szkocki deser. Drzewiej podawany głównie latem i przy ważnych okazjach, takich jak choćby wesele. Dziś jednak podaje się go przez cały rok. Zwyczajem jest podawanie wszystkich składników osobno, tak aby goście sami kompomowali swoje desery. Podstawowymi komponentami są: bita śmietanka, uprażone płatki owsiane, nasączone odrobiną whiskey (a jakże!) i pozostawione na…

Czytaj dalej

Chouquettes.

Mały chłopiec powrócił. Cały i zdrów. Jakby nie-swój. Do jutra mu przejdzie. Zmieniony przez wydarzenia, których świadkami nie byliśmy. I przez to taki inny. Opowiadał jak zwykle niewiele. Pytał o mecz, bo nie dane mu było go zobaczyć. Przeżywał, że minęło go takie wydarzenie.   Kot zaginął. Nie ma go już trzeci dzień. Mam złe przeczucia.  …

Czytaj dalej