Książki lutego.

 Uff… zdążyłam! Dzięki lekturom lutego miesiąc upłynął mi bardzo melancholijnie i raczej nieśpiesznie.Wszak dobieranie lektur, zależnie od nastroju, to nic nowego. Połowa książek to opowiadania, po które nie sięgam zbyt często. Te jednak są naprawdę wyjątkowe.

Czytaj dalej

Frytki z polenty.

Pokusa, by ugotować sobie w domu coś, co podano nam w restauracji i – w dodatku – smakowało rewelacyjnie, jest zawsze wielka. A jeśli wydaje się, że to rzecz niezwykle prosta w przygotowaniu – raczej nie waham się zapytać o szczegóły szefa kuchni. Zwłaszcza, gdy ten szef to wielki pasjonat kulinariów (nie może być przecież…

Czytaj dalej

Gofry bezglutenowe z sosem kokosowym.

Niedziela zasypia kuląc się przed mrozem. Słońce w ciągu dnia podpuszcza, że niby to już wiosna. I człowiek karmi nadzieję fatamorganą. Wieczór pokazuje, kto tu wciąż rządzi. Złudzenia w kąt, realia – w postaci zmarzniętych stóp, pod koc. Mija weekend, wyczekiwany tak intensywnie, pozostawiając miejsce na nową tęsknotę.

Czytaj dalej

Maślane rogale śniadaniowe.

Tak sobie myślę, że upodobanie do kulinarnej monotonii to chyba trochę specjalność dzieci. Przypominam sobie, jak synek pierwszy jadł przez 10 lat z rzędu tylko rosół i żadnej innej zupy. Synek drugi do dziś pasjami zjada jakieś konkretne danie przez kilka tygodni z rzędu. Czy to ravioli, kabanosy czy biały twarożek.

Czytaj dalej

Książki stycznia.

„Czasem tak bardzo przejmujemy się własnym życiem, że nie widzimy, iż jesteśmy drugoplanowymi postaciami w historii kogoś innego.” To cytat z jednej z książek przeczytanych w styczniu („Niksy”). Szczęśliwie okazało się, że wszystkie te lektury polecam Wam poniżej. Wszystkie wartościowe i ważne. Pozostające  w pamięci. Polecam gorąco.

Czytaj dalej

Proste bułki pszenne i pszenno-żytnie.

W kupionym kiedyś bochenku chleba znalazłam śrubę. Całkiem sporą, wielkości kciuka. Taką, prawdopodobnie od jakiegoś pieca lub maszyny – a już z całą pewnością, nie takiej małej domowej, na której wiesza się ramki na ścianie salonu. Kiedy wspominam to wydarzenie pamiętam migawkę, na której ledwie mieści się w mojej dłoni.

Czytaj dalej

Wyborne „Adictif chocolat” lub mi-cuit au chocolat Philippa Conticini.

Nie jestem wielką fanką wypieków czekoladowych. Uwielbiam za to czekoladę deserową dobrej jakości, tak po prostu, zwyczajnie. Mam jedną swoją ulubioną, której codzienna dawka wynosi 2 kostki. Dzień bez nich nie ma swojego rytmu. To moi podopieczni plus cud-mąż są wielbicielami wszelakich brownie i czekoladowych ciastek. I to z myślą o nich wypróbowałam przepis mistrza…

Czytaj dalej