Cranachan.

  Cranachan to tradycyjny szkocki deser. Drzewiej podawany głównie latem i przy ważnych okazjach, takich jak choćby wesele. Dziś jednak podaje się go przez cały rok. Zwyczajem jest podawanie wszystkich składników osobno, tak aby goście sami kompomowali swoje desery. Podstawowymi komponentami są: bita śmietanka, uprażone płatki owsiane, nasączone odrobiną whiskey (a jakże!) i pozostawione na…

Czytaj dalej

Pomidorowa. Ale jaka?!

  Wieczorem wszyscy będziemy w komplecie. Wróciła córka pierwsza, wróci cud-mąż. Tymczasem wszystko nie na swoim miejscu. Nikt praktycznie nie śpi u siebie. Każdy szuka śladów obecności chwilowo nieobecnych. Zapachu włosów na poduszce, małej złośliwości, która pojawiłaby się przy kolacji, gdyby przy stole nie brakowało akurat pewnej szalonej nastolatki…   Rano było ciężko. Ostatni dzień przed wakacjami…

Czytaj dalej

Tarta żurawinowa.

    Czekam na powrót dzieci ze szkoły. Odruchowo układam na stole trzy talerzyki. A przecież córka pierwsza na wycieczce. Zostałam sama z chłopakami. Zrobiłam im ulubiony męski obiad. Schabowe. Nie inaczej. Synek drugi aż podskoczył z radości. I ucałował mnie na widok talerza z kuskusem, kotletem i ogóreczkami.  Ja, jak zwykle bezmięsnie. Ale o tym akurat posiłku…

Czytaj dalej

Krupnik z bakłażanem.

  Czasami wystarczy postawić na stole talerz parującej zupy. O gęstości mgły, zatrzymującej samoloty, bogatej w aromaty i nieoczekiwane składniki. Zawiesistej i kremowej. Nakarmić. Bez słów. Zjeść ze smakiem do ostatniej łyżki.   Jesień to pewnie dla większości z nas czas jabłeczników, gęstych zup i dań jednogarnkowych. Energetycznych, rozgrzewających i uszczęśliwiających taak zwyczajnie i po prostu….

Czytaj dalej

Chouquettes.

Mały chłopiec powrócił. Cały i zdrów. Jakby nie-swój. Do jutra mu przejdzie. Zmieniony przez wydarzenia, których świadkami nie byliśmy. I przez to taki inny. Opowiadał jak zwykle niewiele. Pytał o mecz, bo nie dane mu było go zobaczyć. Przeżywał, że minęło go takie wydarzenie.   Kot zaginął. Nie ma go już trzeci dzień. Mam złe przeczucia.  …

Czytaj dalej

Bretońska tarta jabłkowa.

  Czas jak sól. Dodaje smaku. Zaostrza.   Bez niego?   No dobrze, wyobraźmy sobie, że się zatrzymuje. Dokładnie w momencie, gdy tego potrzebujemy.   I taki bezczas.   Bezmiar szczęścia wydawać by się mogło.   I jak długo mogło by to trwać? Do przesytu? I co dalej? Jest jakieś dalej? Albo potem? Przecież zawsze…

Czytaj dalej

Jabłka zapiekane pod ciastem francuskim.

  Sobota ściele się u naszych stóp. Choć wydaje się, że noc jeszcze drepcze tu i ówdzie.  Śniadamy, tacy zaplątani jeszcze w sen, zaspani, w kapciach i w górze od piżamy. Obowiązek pracy. Przywilej odpoczynku. Radość bycia razem. Wspólne dzielenie poranka, jak jabłka krojonego na ćwiartki. Smakowanie. Mlaskanie. Wzdychanie. Człapanie. U siebie. Ze sobą. Dobrze….

Czytaj dalej

Montécaos.

  Słońce przetarło oczy. Niebo bez cienia chmur. Chłód poranka wędruje mi po karku. Wsiadam do samochodu. (Powinnam pojechać rowerem). Zrobię zakupy. Po drodze układam w głowie kolejny wpis. Na parkingu brakuje miejsc. W sklepie ucinam sobie pogawędkę ze starszym panem. Będziemy się tak mijać między regałami jeszcze kilka razy, by w końcu życzyć sobie miłego dnia przy kasie….

Czytaj dalej

Deser śliwkowy.

  Im bardziej jesień, tym bardziej ja uciekam. Jakoś nie mogę przestać marznąć, a przecież wcale nie jest tak zimno. I ogrzewanie wciąż jeszcze na wakacjach. Chyba się jeszcze nie przestawiłam.   Kiedy dopada mnie jesień i wypuścić ze swych objęć nie chce i nikt nie wie, czy i kiedy… schodzę do kuchni. Poświęcenie kilku…

Czytaj dalej

Krem grzybowy z kaszą gryczaną i boczkiem.

    Wczorajszy i dzisiejszy poranek. Deszczowy armagedon. Czas ciepłych kocy, gorącej herbaty z miodem i lektury. Marzenie.   W radiu Artur Andrus przypomina jedną z moich ulubionych piosenek …. Addio pomidory… I pyta czemu/komu mówimy Addio! w październiku? Ja zastanawiam się co chciałabym pożegnać, a co pożegnać muszę. To drugie znacznie trudniejsze. A więc:…

Czytaj dalej