Strawberry Lemonade Bars.

    Nie wiem, czy rzeczywiście tak jest z marzeniami. I jaki to ma związek z poczuciem humoru Pana Boga. Są takie, o których mówię głośno. Powtarzam się, bo one starzeją się razem ze mną. I – przeciwieństwie do mnie  – pozostają niezmienne. Miałam od zawsze jedno takie szczególne. Zawsze pod ręką, gotowe do realizacji….

Czytaj dalej

Tarta morelowa.

    Synek pierwszy podśpiewuje. – Już za parę dni, za dni parę… wezmę plecak swój i gitaaaaręęęęę… Uśmiecham się. Cieszy mnie ten jego niegasnący nigdy entuzjazm. I że ma Panią w szkole, która uczy ich śpiewać takie fajne piosenki. Że pojadą do dziadków, którzy już od dawna odliczają dni do ich przyjazdu. I nawet,…

Czytaj dalej

Racuchy z rabarbarem i tonką.

      W radiu anonsują szarość i zimno. Zupełnie jak u nas. Teraz już refleks, że zapowiadane w radiu  słońce nie dla nas świeci, raczej mnie nie opuszcza. Uśmiecham się, kiedy słyszę, że w Koszalinie, Szczecinie, Bydgoszczy będzie ładnie. Oznacza to piękne chwile dla rodziny i przyjaciół pozostawionych tam daleko. Rozmyślam sobie wtedy jak…

Czytaj dalej

Chlebek szwedzki. Idealny na piknik.

  – Wstajesz tak, jakbyś chciała obudzić budzik… – usłyszałam. (Naprawdę nie chciałam nikogo obudzić, ale sen ulotnił się przez uchylone okno.) Tak zaczął się ten dzień, za wcześnie, za chłodno i jeszcze szyby samochodu trzeba było w pośpiechu skrobać… i rękawiczek się zapomniało i szalika… Chwileczkę? Mamy maj przecież! Ano niby tak… Tęsknię do…

Czytaj dalej

Wyborna tarta rabarbar–spéculoos.

     Śniło mi się, że w końcu zapomniałam o rabarbarze. Przeżywałam we śnie, minuta po minucie to rozczarowanie. Że tyle wysiłku poszło na marne, cała wyprawa na działkę, w deszczu. Ślimak-gapa, co drugą gapę na drodze spotkał, także na marne poległ. Na szczęście, mama zapytała mnie, stojącą już w drzwiach i rozterce powrotu A…

Czytaj dalej

Zakręcone brioszki.

    Na niebie fular chmur. Słońce schowane w kieszeni nieba. Ot, taka weekendowa elegancja. Kiedy zamiast wyjeżdżać zostaje się w mieście, pogoda przestaje mieć tak zasadnicze znaczenie. Można zatrzymać czas, posadzić go w bujanym fotelu i pozwolić by przysnął na kilka chwil. Przy kawie, bez żalu, i z cukrem, wspominaliśmy przez chwilę nasze młodzieńcze…

Czytaj dalej

Ciastka jaglano-sezamowe. Bezglutenowe.

    Zjadłyśmy dziś ostatni kawałek mazurka. Co do okruszka. Zagraliśmy pierwszy, w tym sezonie działkowym, rodzinny mecz w siatkę. Udało nam się uciec przed burzą. Zachwycić się pięknym rabarbarem i przyjętym przeszczepem starej odmiany jabłoni. Kupić kilka ciekawych książek. I białe balerinki. Z myślą o powrocie. Do kuchni, w której piecze się ciasteczka. Tymczasem, krótkie…

Czytaj dalej

Pyszny i prosty mazurek migdałowy.

    Wysłać faceta do sklepu. Wróć. Wysłać cud-męża do sklepu. (Bo może nie wszyscy tak mają…?) Zawsze wychodzi wtedy na tego lepszego policjanta, bo kupuje dzieciom, co tylko złapią w ręce i nie czyta listy składników. Kupi napój gazowany. I chipsy. Bo mecz. Wiadomo. Zamiast świeżego koperku w doniczce – Tak, kochanie znalazłem, tak,…

Czytaj dalej

Mazurek tiramisu.

  Bycie na czasie kosztuje tak wiele czasu… skąd go znaleźć na wszystko i jak podzielić na czworo, by wystarczyło dla ośmiu? Zawsze byłam słaba z matmy. No i – czy musi wystarczyć go na wszystko? Bo co to wszystko znaczy? A może – jeśli go wciąż za mało, bardziej go cenimy? Oczekiwania i potrzeby…

Czytaj dalej