Tarta żurawinowa.

    Czekam na powrót dzieci ze szkoły. Odruchowo układam na stole trzy talerzyki. A przecież córka pierwsza na wycieczce. Zostałam sama z chłopakami. Zrobiłam im ulubiony męski obiad. Schabowe. Nie inaczej. Synek drugi aż podskoczył z radości. I ucałował mnie na widok talerza z kuskusem, kotletem i ogóreczkami.  Ja, jak zwykle bezmięsnie. Ale o tym akurat posiłku…

Czytaj dalej

Ekspresowe gofry z ciasta francuskiego.

  Myślałam już, że w kwestii gofrów, mam swoje typy mniej więcej już ustalone. Wielu z Was próbowało klasycznych gofrów z Brukseli  receptury Thomasa de Geest czy wybornych gofrów cynamonowych i zapewne przyznacie mi rację – są naprawdę wyjątkowe. Aż tu znajduję pomysł genialnie prosty i niezwykle szybki w realizacji. W dodatku – na gofry wypełnione…

Czytaj dalej

Montécaos.

  Słońce przetarło oczy. Niebo bez cienia chmur. Chłód poranka wędruje mi po karku. Wsiadam do samochodu. (Powinnam pojechać rowerem). Zrobię zakupy. Po drodze układam w głowie kolejny wpis. Na parkingu brakuje miejsc. W sklepie ucinam sobie pogawędkę ze starszym panem. Będziemy się tak mijać między regałami jeszcze kilka razy, by w końcu życzyć sobie miłego dnia przy kasie….

Czytaj dalej

Genialna wiejska tarta.

  Niedziela wciąż jeszcze dnieje. Gasnący uśmiech słońca gdzieś na horyzoncie, na pożegnanie. Kilkanaście godzin na które czeka się tak długo. Po których tak wiele się sobie obiecuje. Właśnie i znowu – przemija. Póki jeszcze trwa. Wciąż jest czas na. Niespieszne poszukiwania w spiżarce miodu z nasturcji. (Cud-mąż ma wielki talent do przekręcania i mieszania nazw….

Czytaj dalej

Zamknij oczy, otwórz buzię…

  – Zamknij oczy, otwórz buzię – mówię do synka pierwszego. On jeden z całej trójki najodważniej podchodzi do podobnych eksperymentów mamy. Choć zawsze z wielką niepewnością.   Lubię wpatrywać się w jego twarz w takiej chwili, gdy już za oka mgnienie wszystko stanie się jasne. Smak ropłynie się w ustach, kubki smakowe zarejestrują nowość a…

Czytaj dalej

Wyborne cytrynowe ciasteczka.

  Zawsze mam z tym niemały problem. Zawsze, ilekroć chcę napisać o książce. Nie potrafię pisać recenzji, chociaż powinnam, nawet opowiedzieć o książce nie bardzo umiem. Bo odbiór tych, o których chciałabym móc napisać jest zwykle związany z emocjami. Niepodatnymi na obiektywizm struktur i form. Wymykającymi się słowom jako ich nieadekwatnym obrazom. Tak jakby pójść…

Czytaj dalej

Tcharek.

Powoli czas wyruszyć w drogę. Poszukać, pobłądzić, zadziwić, odnaleźć, niekoniecznie to czego się szukało. A czego się szukało? Czas wakacyjny, urlopowy w sposób szczególny związany jest z poszukiwaniami. I z jednej strony przypomina to trochę chwilę, w której ze swojej ulubionej bombonierki wyszukujemy jeden jedyny smak, który lubimy najbardziej. Niby go znamy, ale zawsze, na…

Czytaj dalej

Petits pains au chocolat.

Coraz brzydsza. Przejmująca chłodem aż po dreszcze. Zapłakana. Wiosna. Maj? Ogrzewanie w domu wciąż pracuje. Meble ogrodowe niezmiennie w szopie. Drzewko oliwne wraca na noc do domu. Azalie poniszczone chłodem a trawnik w ogrodzie ozdobiony perełkami gradu. Wieczorem marzy mi się już tylko ciepło kominka i szklanki mleka. Wczoraj do tego zestawu dołączyły bułeczki wypełnione…

Czytaj dalej

Monkey bread.

Skąd wzięła się jego nazwa, nie jest pewne. Nazywany jest także sticky bread, african coffee cake, golden crown, pinch-me cake, bubbleloaf. Na starym kontynencie podobnie – pain de singe. W Stanach podaje się go na śniadanie. Posypuje zawsze cukrem i cynamonem ale i też posiekanymi pekanami, jeśli szukamy odmiany. Pewne są dwie obiektywne kwestie. Przygotowujemy…

Czytaj dalej

Brioches à la cannelle.

Przymus sprzyja rezygnacji. Gdy jej zabraknie, ona staje się sztuką. Sztuką, której chciałabym nauczyć masze dzieci. Nie dlatego, że całe nasze dzieciństwo było dziwaczną kombinacją ciągłych kompromisów, łapania okazji i konieczności rezygnacji. Kto chciałby do tego wracać? Raczej dlatego, że mniej – znaczy więcej, przynajmniej w większości znanych mi przypadków. Dlatego, że wbrew pozorom, więcej…

Czytaj dalej