Kasztanowe brownie z wanilią albo magiczne 10 minut.

  Nie, nie potrafię robić zdjęć pod presją.     Kiedy za plecami ucieka naturalne światło dnia (dlaczego już kończy się kolejny dzień?!), nad głową stoją dzieci, jedno z nich trzyma w ręce nóż i nie zawaha się go użyć… niespodziewany gość właśnie przekracza próg domu a ty słyszysz i uszom nie wierzysz:    – Zapraszamy!…

Czytaj dalej

Krajanka żurawinowa.

    Już za chwilę ciąg dalszy… Zapraszam.         Ciąg dalszy…   Nie ma „w żółtych płomieniach liści”…  Jest jesień. Po prostu jesień. Szarością przelewająca się przez okna, za oknami, intensywna i boleśnie skuteczna. Wyziębiająca. I czas taki pomiędzy. Pośredni. Już po 1 listopada a przed 6 grudnia i tym, co po…

Czytaj dalej

Tarta żurawinowa.

    Czekam na powrót dzieci ze szkoły. Odruchowo układam na stole trzy talerzyki. A przecież córka pierwsza na wycieczce. Zostałam sama z chłopakami. Zrobiłam im ulubiony męski obiad. Schabowe. Nie inaczej. Synek drugi aż podskoczył z radości. I ucałował mnie na widok talerza z kuskusem, kotletem i ogóreczkami.  Ja, jak zwykle bezmięsnie. Ale o tym akurat posiłku…

Czytaj dalej

Bretońska tarta jabłkowa.

  Czas jak sól. Dodaje smaku. Zaostrza.   Bez niego?   No dobrze, wyobraźmy sobie, że się zatrzymuje. Dokładnie w momencie, gdy tego potrzebujemy.   I taki bezczas.   Bezmiar szczęścia wydawać by się mogło.   I jak długo mogło by to trwać? Do przesytu? I co dalej? Jest jakieś dalej? Albo potem? Przecież zawsze…

Czytaj dalej

Genialna wiejska tarta.

  Niedziela wciąż jeszcze dnieje. Gasnący uśmiech słońca gdzieś na horyzoncie, na pożegnanie. Kilkanaście godzin na które czeka się tak długo. Po których tak wiele się sobie obiecuje. Właśnie i znowu – przemija. Póki jeszcze trwa. Wciąż jest czas na. Niespieszne poszukiwania w spiżarce miodu z nasturcji. (Cud-mąż ma wielki talent do przekręcania i mieszania nazw….

Czytaj dalej

Szybki placek migdałowy z jabłkami.

Dostałam dziś wiadomość. Podobno kończy się okres urlopowy. Po południu kurier przyniósł podręczniki dla dzieci. I wszędzie wokół nowe kolekcje. (Letnie tak szybko się zestarzały?) A przecież bose stopy ledwie zadomowiły się w sandałach. Odwieszona kurtka przeciwdeszczowa smętnie zwisa na ramieniu wieszaka. Słomkowy kapelusz wciąż w użyciu. No, może nie codziennie, ale zawsze. I wciąż wakacyjne plany…

Czytaj dalej

Kruche sezamkowe ze śliwkami.

Zapewne każdy pasjonat kulinarny przygotował już w swoim życiu dziesiątki, jeśli nie – setki, kilogramów kruchego ciasta. Można popaść w rutynę. I jednocześnie, ciągle, jakiś głos w środku mówi ci: A może by tak inaczej spróbować, dodać to lub tamto i połączyć z czymś innym…? Mój głos najchętniej łączy kruche ciasto ze śliwkami. Tak jak to było…

Czytaj dalej

Zwątpienia, słowa i tarta owocowa…

– Nie piszesz, nie publikujesz… stało się coś?  Przychodzą czasami takie chwile. Niemoc. Kryzys. Zwątpienie. Nie wiem. Zastanawiam się wtedy, po co? Przecież całą tę energię można spożytkować inaczej. Właśnie – spożytkować. Na świecie pełnym głodu prowadzić blog kulinarny? Pewnie nie są to tylko moje zwątpienia.   I wtedy z pomocą przychodzą najczęściej słowa, które znajduję…

Czytaj dalej

Croquemitoufle albo Crumb cake. Rewelacja!

O smutku. Czyjejś poruszającej stracie. Wiadomościach z daleka. O uldze wreszcie. Także – o braku słońca. Tatuażach chmur na niebie. Czy da się je wywabić? Spokoju czerwcowego wieczoru, w który zasłuchują się ptaki aż do zamilczenia. Wypatrywaniu wakacji. Poczuciu zagubienia w codzienności. Trosce o synka drugiego, co wciąż zapomina literek i o kota, który nagle…

Czytaj dalej

Ale babka! Co ona ma takiego, czego inne nie mają?

Na liście rzeczy, których nie lubię, lukier znajduje się z pewnością w czołówce. Nie lubię jego lepkości, słodyczy przesadzonej do nudności, przystawalności do wszystkiego, nadmiernej, plastycznej spolegliwości. Nie wiem, skąd mi się to wzięło. Nie lubię i już. I mam problem. Czasami. Bo nie lukruję babek, nie lubię lukrować pierniczków (wyjątek robię tylko dla dzieci)….

Czytaj dalej