Wyborna tarta rabarbar–spéculoos.

     Śniło mi się, że w końcu zapomniałam o rabarbarze. Przeżywałam we śnie, minuta po minucie to rozczarowanie. Że tyle wysiłku poszło na marne, cała wyprawa na działkę, w deszczu. Ślimak-gapa, co drugą gapę na drodze spotkał, także na marne poległ. Na szczęście, mama zapytała mnie, stojącą już w drzwiach i rozterce powrotu A…

Czytaj dalej

Ragoût i majowe wspomnienia o poranku.

  Poranek witany ze wspomnieniami. Do radia dzwonią maturzyści. Pamiętam plisowaną czarną spódnicę  w drobne białe kropki, białą bluzkę zatrzymaną sentymentalnie w kadrze szafy, zupełnie jakby miała się jeszcze jutro przydać. I bukiecik moich ukochanych konwalii, które przyniósł mi cud- jeszcze wtedy nie-mąż. Pamiętam też stan lewitacji niemal, sprowokowany poziomem stresu przekraczającym wszelkie normy. Na…

Czytaj dalej

Krem szparagowy z chrzanem.

  Szparagi przez długi czas mogły dla mnie nie istnieć. Właściwie nie wiem, dlaczego. Pamiętam za to dokładnie, kiedy pierwszy raz usłyszałam o ich wartościach odżywczych i to, jak siedząca na skraju łóżka kobieta karmiąca swojego synka poszła z nim na spacer, kupiła szparagi by polec przy ich obieraniu i znowu na długo porzucić pomysł…

Czytaj dalej

Zakręcone brioszki.

    Na niebie fular chmur. Słońce schowane w kieszeni nieba. Ot, taka weekendowa elegancja. Kiedy zamiast wyjeżdżać zostaje się w mieście, pogoda przestaje mieć tak zasadnicze znaczenie. Można zatrzymać czas, posadzić go w bujanym fotelu i pozwolić by przysnął na kilka chwil. Przy kawie, bez żalu, i z cukrem, wspominaliśmy przez chwilę nasze młodzieńcze…

Czytaj dalej

Ciastka jaglano-sezamowe. Bezglutenowe.

    Zjadłyśmy dziś ostatni kawałek mazurka. Co do okruszka. Zagraliśmy pierwszy, w tym sezonie działkowym, rodzinny mecz w siatkę. Udało nam się uciec przed burzą. Zachwycić się pięknym rabarbarem i przyjętym przeszczepem starej odmiany jabłoni. Kupić kilka ciekawych książek. I białe balerinki. Z myślą o powrocie. Do kuchni, w której piecze się ciasteczka. Tymczasem, krótkie…

Czytaj dalej

Wesołych Świąt!

  Spakowani. Radośni. Z myślami już daleko stąd, w Polsce. Jakbyśmy już tam byli. Święta zaczynają się dla nas z momentem przekroczenia progu w domu dziadków. I trwają aż do wyjazdu. Zostawiamy za sobą kwitnące wiśnie i jabłonie, płonące w słońcu azalie, pachnące bzy i nieumyte okna. Czasami tak właśnie bywa. Mam nadzieję, że kiedy…

Czytaj dalej

Salade Olivier? Ensalada rusa ? Sałatka warzywna?

    Może to i truizm. Ale żeby poznać smak czegokolwiek, trzeba po prostu ugryźć. Dosłownie lub w przenośni. Takie absolutne minimum, o które proszę nieustannie nasze dzieciaki. (Bywa, że i cud-męża. Jak choćby, kiedy ostatnio namawiałam go, żeby przestał omijać na talerzu karczocha i po prostu spróbował.) Konkretną potrawę może też uratować nazwa. Moim…

Czytaj dalej

Jajko z grillowanym ananasem.

     No i odezwały się nożyce… (o uderzeniu w stół przeczytasz tutaj…) Wróć. Kumpel cud-męża. Cytuję:« Co innego gdy żona idzie do sklepu kupić, na przykład, litr mleka. Wraca po 4 godzinach z: nowymi butami, nową torebką, trzema sukienkami, czterema bluzeczkami i bez mleka. I powinieneś się cieszyć, bo wszystko było po okazyjnych cenach. Właściwie…

Czytaj dalej

Pyszny i prosty mazurek migdałowy.

    Wysłać faceta do sklepu. Wróć. Wysłać cud-męża do sklepu. (Bo może nie wszyscy tak mają…?) Zawsze wychodzi wtedy na tego lepszego policjanta, bo kupuje dzieciom, co tylko złapią w ręce i nie czyta listy składników. Kupi napój gazowany. I chipsy. Bo mecz. Wiadomo. Zamiast świeżego koperku w doniczce – Tak, kochanie znalazłem, tak,…

Czytaj dalej