Cicerchiata.

Zapraszam jeszcze dziś. Dziś jest słoneczne i pracowite. Podobnie jak wczoraj. Wieczorem ulepiliśmy, no dobrze, ja tylko robiłam zdjęcia, ponad 2 metrowego bałwana. Z nobliwym garnkiem jak kapeluszem, apetyczną marchewką zamiast nosa, szalikiem, który natychmiast przywarł do białego ciała i „ręcami jak grabie” stoi wciąż w ogrodzie i topnieje… Nie narzekam na zimę. Zimno być…

Czytaj dalej

Pralinki kokosowo-migdałowe z żurawiną.

Zapraszam po południu … A po południu czasu jeszcze mniej niż rano… Tak sobie myślę, jeśli każdy ma swój czas, to gdzie się podział mój? Ten, co go nie było wczoraj, przedwczoraj i 9 listopada też i rano dziś? Raczej w to nie wierzę, ale spiskowe teorie czasu, chodzą mi właśnie po głowie… Najcenniejszy, najlepszy jest…

Czytaj dalej

Kasztanowe brownie z wanilią albo magiczne 10 minut.

  Nie, nie potrafię robić zdjęć pod presją.     Kiedy za plecami ucieka naturalne światło dnia (dlaczego już kończy się kolejny dzień?!), nad głową stoją dzieci, jedno z nich trzyma w ręce nóż i nie zawaha się go użyć… niespodziewany gość właśnie przekracza próg domu a ty słyszysz i uszom nie wierzysz:    – Zapraszamy!…

Czytaj dalej

Kisiel imbirowo-cytrynowy z jabłkiem i miodem.

    Na przeziębienie, chandrę, brak słońca, zimnoszarość za oknem, nagłą potrzebę zjedzenia czegoś, otulenia się kocem i utonięcia w lekturze, na smutek i na deser… na dobranoc także, a jakże…   Dodatek słodkiej śmietanki jak dla mnie nieodzowny. W pamięci mam kisiel, który postawił mi kiedyś dziadek w barze mlecznym. Z wielkim kleksem śmietany…

Czytaj dalej

Cranachan.

  Cranachan to tradycyjny szkocki deser. Drzewiej podawany głównie latem i przy ważnych okazjach, takich jak choćby wesele. Dziś jednak podaje się go przez cały rok. Zwyczajem jest podawanie wszystkich składników osobno, tak aby goście sami kompomowali swoje desery. Podstawowymi komponentami są: bita śmietanka, uprażone płatki owsiane, nasączone odrobiną whiskey (a jakże!) i pozostawione na…

Czytaj dalej

Chouquettes.

Mały chłopiec powrócił. Cały i zdrów. Jakby nie-swój. Do jutra mu przejdzie. Zmieniony przez wydarzenia, których świadkami nie byliśmy. I przez to taki inny. Opowiadał jak zwykle niewiele. Pytał o mecz, bo nie dane mu było go zobaczyć. Przeżywał, że minęło go takie wydarzenie.   Kot zaginął. Nie ma go już trzeci dzień. Mam złe przeczucia.  …

Czytaj dalej

Jabłka zapiekane pod ciastem francuskim.

  Sobota ściele się u naszych stóp. Choć wydaje się, że noc jeszcze drepcze tu i ówdzie.  Śniadamy, tacy zaplątani jeszcze w sen, zaspani, w kapciach i w górze od piżamy. Obowiązek pracy. Przywilej odpoczynku. Radość bycia razem. Wspólne dzielenie poranka, jak jabłka krojonego na ćwiartki. Smakowanie. Mlaskanie. Wzdychanie. Człapanie. U siebie. Ze sobą. Dobrze….

Czytaj dalej

Deser śliwkowy.

  Im bardziej jesień, tym bardziej ja uciekam. Jakoś nie mogę przestać marznąć, a przecież wcale nie jest tak zimno. I ogrzewanie wciąż jeszcze na wakacjach. Chyba się jeszcze nie przestawiłam.   Kiedy dopada mnie jesień i wypuścić ze swych objęć nie chce i nikt nie wie, czy i kiedy… schodzę do kuchni. Poświęcenie kilku…

Czytaj dalej

Zamknij oczy, otwórz buzię…

  – Zamknij oczy, otwórz buzię – mówię do synka pierwszego. On jeden z całej trójki najodważniej podchodzi do podobnych eksperymentów mamy. Choć zawsze z wielką niepewnością.   Lubię wpatrywać się w jego twarz w takiej chwili, gdy już za oka mgnienie wszystko stanie się jasne. Smak ropłynie się w ustach, kubki smakowe zarejestrują nowość a…

Czytaj dalej

Wyborne cytrynowe ciasteczka.

  Zawsze mam z tym niemały problem. Zawsze, ilekroć chcę napisać o książce. Nie potrafię pisać recenzji, chociaż powinnam, nawet opowiedzieć o książce nie bardzo umiem. Bo odbiór tych, o których chciałabym móc napisać jest zwykle związany z emocjami. Niepodatnymi na obiektywizm struktur i form. Wymykającymi się słowom jako ich nieadekwatnym obrazom. Tak jakby pójść…

Czytaj dalej