Maślana babka cytrynowo-waniliowa.

Pytam cud-męża, dlaczego wciąż wiszą świąteczne dekoracje wokół domu. Te wewnątrz zdjęłam jakiś czas temu. Nasz dom jest jedynym w okolicy, który wciąż jaśnieje z daleka niczym pierwsza gwiazdka. – Wiesz, jak przyjemnie wraca się do domu, kiedy się widzi to światło? O ile łatwiej przez to jest zapomnieć o szarości stycznia? Poprosiłam, by dokonał…

Czytaj dalej

Syrop waniliowo-cytrynowy. Do herbaty i do wypieków.

  Mam wielką słabość do herbaty. Pogłębiła się ona szczególnie od kiedy przestałam pić kawę. Ale i tak jej smak był dla mnie zawsze nieporównywalny. Kiedy proszę o herbatę i w odpowiedzi słyszę kolejne pytanie: Jaką? Wiem, że trafiłam na bratnią duszę. Smakosza herbacianego, jak ja. Kiedy zaś ktoś prosi mnie o opublikowanie przepisu na…

Czytaj dalej

Jeżyki?

Oprócz przepisu na ciasteczka obiecałam Wam dzisiaj kilka słów o „Marzi”.   Wielu z Was pewnie już ją zna, lub przynajmniej o niej słyszała. Marzi jest główną bohaterką komiksów o Polsce lat 80. Opowieść to o czasach, w których większość z nas dorastała, widzianych oczami kilkuletniej dziewczynki.  Autorka serii komiksów o Marzi – Marzena Sowa, na…

Czytaj dalej

Monkey bread.

Skąd wzięła się jego nazwa, nie jest pewne. Nazywany jest także sticky bread, african coffee cake, golden crown, pinch-me cake, bubbleloaf. Na starym kontynencie podobnie – pain de singe. W Stanach podaje się go na śniadanie. Posypuje zawsze cukrem i cynamonem ale i też posiekanymi pekanami, jeśli szukamy odmiany. Pewne są dwie obiektywne kwestie. Przygotowujemy…

Czytaj dalej

Całkiem inne crumble.

Poranny odruch w ciemności. Włączyć radio. Ekran komputera rozjaśni świat wokół, a muzyka –  myśli. Najbardziej lubię wówczas to zaskoczenie.  Piosenką, której dawno nie słyszałam lub taką, której jeszcze nie słyszałam. Zdarza się, że towarzyszyć mi będzie ona potem przez cały dzień. Tematem audycji. Kiedy więc prowadzący porusza temat mówienia do siebie, staram się nasłuchiwać…

Czytaj dalej

Pyszna quiche ze szpinakiem.

Zima jak zimny bufet. Poniedziałek smakuje jak hotelowa jajecznica. Niby podobny do pozostałych a jednak gorszy. Szczególnie pierwszy kęs, gdy trzeba wstać. W takich chwilach chciałoby się, żeby życie było jak szwedzki stół. Sięgamy tylko po to, co lubimy najbardziej. Same soboty albo tylko niedziele. Chociaż piątki, z ich weekendową perspektywą, lubię szczególnie. Można zaprosić…

Czytaj dalej

Brioches à la cannelle.

Przymus sprzyja rezygnacji. Gdy jej zabraknie, ona staje się sztuką. Sztuką, której chciałabym nauczyć masze dzieci. Nie dlatego, że całe nasze dzieciństwo było dziwaczną kombinacją ciągłych kompromisów, łapania okazji i konieczności rezygnacji. Kto chciałby do tego wracać? Raczej dlatego, że mniej – znaczy więcej, przynajmniej w większości znanych mi przypadków. Dlatego, że wbrew pozorom, więcej…

Czytaj dalej

Zapiekanka z buraczków, z batatami i kozim serem.

Dziwne poczucie zagubienia. Pewnie doskwiera większości z nas. Zima co nie jest już zimą. Wcześniej zresztą też nią nie była. Jak panna na wydaniu. Wydaje się, że szczęśliwe zakończenie nie nastąpi nigdy. Wszyscy odetchnęliby z ulgą. A tu – może skończyć się na staropanieństwie. Cieszą się pewnie tylko drogowcy, którzy mogą pospać dłużej i ptaki, które,…

Czytaj dalej

Czekoladowiec na grzanym winie.

Lubię styczeń. Za spokój. Za dni, które chodzą coraz dłuższymi krokami. Za to przedziwne uczucie przyczajonej acz wciąż uśpionej gotowości. Za świadomość, że to, co ma przyjść – przyjdzie, a to, co minęło – za nami. Choć to oczywiste, właśnie teraz ta myśl nabiera ostrości. Mogłabym jeszcze tak wymieniać, ale przwda jest też taka, że…

Czytaj dalej