Idli.
Podjeżdżam pod miejscową stację. Już na mnie czeka, widać pociąg przyjechał wyjątkowo o czasie. Jasne dżinsy, dwustronna sportowa kurtka, założona akurat na moją ulubioną stronę. Za jedyny bagaż ma plecak, a w ręce siatkę – pewnie z praniem 🙂 Brzmi to trochę jak portret pamięciowy, ale zupełnie nim nie jest… w mojej pamięci widzę go…
Sałatka z buraczkami.
Tym, co najbardziej – prócz wyspania się we własnym łóżku, osładza mi wyjazd z Polski i powrót do Belgii, są przywiezione stamtąd skarby. Latem są to zawsze warzywa i owoce przywiezione z upraw dziadków. Wszyscy są działkowiczami. Dziadek Tełoś – jak mawiają do dziś nasze dzieci – ma najdłuższy staż i szklarnię, z której pomidory…
Dziękuję!
I pomyśleć, że jeszcze 4 lata temu nakrywałam do stołu dla pięciu osób. Dziś rano owsiankę serwowałam już tylko dla 3. Kolejne dziecko właśnie wyfrunęło z gniazda. A my mościmy się w tej całkiem nowej – i co tu ukrywać – trudnej do zaakceptowania – codzienności.
Książki czerwca.
Może się wydawać, że ostatecznie porzuciłam gotowanie na rzecz czytania książek. I tkwi w tym sporo prawdy, nawet jeśli jest chwilowe i wymuszone okolicznościami remontowymi. Wszystko toczy się zgodnie z planem, szczęśliwie bez opóźnień i na dwa najbliższe dni zapowiadana jest instalacja nowej kuchni. A w niej – wreszcie – płyta grzewcza (jak ja marzę…
Sałatka „Zielone wstążki”
Na niedzielnym targu mój wzrok zawiesza się zawsze w okolicy szparagów, które – na specjalnie przygotowanym plakacie – zaleca się spożywać przede wszystkim na surowo. A że – moja kuchnia jest aktualnie w stanie absolutnej remontowej rozsypki, ja sama zaś – w związku z tym coraz bliższa takowej jestem- pomyślałam – czemu nie? Do koszyka…
Książki maja.
” (…) naszym życiem kieruje niepewność, często zniechęcająca, a nawet destrukcyjna. Jeśli jednak wytrwamy i zachowamy szlachetne serce, możemy zostać nagrodzeni chwilą najwyższej jasności – momentem, w którym wszystko, co nas spotkało, nagle okazuje się koniecznym ciągiem zdarzeń, a my stajemy u progu nowego, śmiałego życia, które od początku było nam pisane.”
Najlepsze kardamonowe bułeczki.
Nie wiem, jak u Was, ale tutaj – ten maj to klapa. Schodzić będzie ze sceny nieoklaskiwany i chyba tylko najwięksi desperaci będą wołać na bis. (Osobiście uciszę klakierów, jeśli w ogóle znajdą się takowi). Przejmujący chłód, wilgoć i ślimaki urzędujące w bratkach. Te to mają ucztę. Jakiś taki niedobry to czas. Nie będę pisać,…
„Wielki ogarniacz kuchni” – recenzja.
W jednej z tych równie pięknych, co ciężkich książek Gordon Ramsay ku pokrzepieniu serc pisze tak: „Gotowanie powinno sprawiać nam przyjemność, a nie być przykrym obowiązkiem. Czego tu się bać? Uczymy się na własnych błędach, więc gotowania nie należy się obawiać. Ja również popełniam błędy i uczę się nowych rzeczy – to mnie nie powstrzymuje…
Książki marca i kwietnia.
Trochę to trwało. Muszę jednak przyznać to tutaj otwarcie – Houston, mieliśmy problem. Po świetnych czytelniczo dwóch pierwszych miesiącach roku nastąpiło załamanie. Zdecydowałam się na lekturę książek niełatwych emocjonalnie (przynajmniej dla mnie), co w połączeniu z przedłużającą się sytuacją pandemiczną i depresyjną pogodą ducha and co zaowocowało odstawieniem książek na plan tak odległy, że bardzo…
Pomarańczowa szarlotka (na każdą niepogodę). I pogodę też :-)
Jak to jednak dobrze czasami, być łasuchem… Bo kiedy ogarnia cię taki totalny bezwład, nie tylko ciała i umysłu, to wciąż jeszcze istnieje instancja, która ten bezwład jest w stanie pokonać, choćby na przykład w sytuacji najwyższej konieczności zjedzenia szarlotki. Nie jestem pewna czy to moje łasuchowanie jest sposobem na wyjście z impasu, ale –…