Drożdżówki z truskawkami i rabarbarem.

Księżyc co chwila rozkopywał kołderkę chmur. Mogłabym i ja schować się pod tym skrawkiem nieba razem z nim, za poduszkę miałabym jedną z gwiazd…  Siadam po północy na tarasie, z kieliszkiem Jurançon  w dłoni, w tle Krzysztof Herdzin. Wznoszę toast za jego zdrowie, w radio mówią, ze świętuje dziś urodziny… Noc taka piękna, że nie…

Czytaj dalej

Śniadanie czy deser?

Okazuje się, że laptop w łóżku jest równie niezastąpiony jak poduszka. Walka z czasem trwa. Kiedy kładę się spać znów tylko chwileńka na publikację. Bylebym zdążyła zmieścić się w dogasającym dniu. Przypomniałam sobie niedawno, jak kiedyś moja mama, która generalnie nie jest wielkim sympatykiem owsianki, by lepiej jej było ją przyswoić, miksowała ją po ugotowaniu….

Czytaj dalej

Tarta z rabarbarem, byle zdążyć przed północą.

  Kiedy kończę wklepywać przepis zegarek przy łóżku pokazuje 23:48. Zastanawiam się, czy zdążę i skąd wezmę pomysł na choćby najkrószy tekst. Spróbujmy. Nasz przedłużony weekend właśnie dobiega końca. I choć napracowałam się tak, że zgięta w pół wstaję z łóżka, jestem szczęsliwa. Udało mi się zrobić tak wiele! Tyle nie byłam w stanie nawet…

Czytaj dalej

Placuszki śniadaniowe z ziarnami albo kotka na rozgrzanym dachu.

 Mai się cud rozkwitania. Wisterie zachwycają, bzy zatrzymują czas. Biegając wczoraj z synkiem drugim zaciągałam go wczoraj pod każdy krzak i drzewo, których nazwy byłam w stanie zidentyfikować i namawiałam do udziału w seansie aromaterapii. Zapewne nie zapamięta ich wszystkich, ale mam nadzieję powtarzać te nasze lekcje przyrody przez kolejne lata w maju. Cieszy kolejny…

Czytaj dalej

Biegam bo nie lubię albo cukinia faszerowana komosą.

Jak dobrze jest wrócić! Długi, intensywny weekend w połączeniu z utrudnieniami natury technicznej niech będą głównymi sprawcami przedłużającego się tu milczenia. Wydaje się jednak, że co złe, za nami. Lista publikacji przygotowana, nowe pomysły rozpisane w notatkach. Będzie dobrze, a może nawet lepiej. Tymczasem cudni się maj, różaneczniki zachwycają, azalie płoną, a bzy obezwaładniają. Zaczęłam…

Czytaj dalej

Placuszki owsiane z chia.

  Wydawało się, że 796 stron wystarczy. Że to dużo, by wyczerpała się opowieść. A jednak ostatnie z nich dawkowałam sobie jak czekoladę, powolutku, delektując się każdym kawałkiem, tak, by ich smak trwał jak najdłużej. „Bo tak właśnie postępujemy. Robimy krok, a po nim następny. Podnosimy oczy na grymas i uśmiech świata. Myślimy. Działąmy. Czujemy….

Czytaj dalej

Zuppa parmigiana.

Dziś będzie krótko, zwięźle i na temat, jak mawia zarzyjaźniony jezuita. Jest tak zimno, że postanawiamy napalić w kominku. Wystawienie mebli ogrodowych na tarasie jest równoznaczne z zamknięciem sezonu kominkowego, a tu proszę. Szaliki i rękawiczki znowu w cenie. Tak samo jak rozgrzewające zupy, ciepły koc i grubaśne skarpety. Wiosno, gdzie Ty?  Moje uwielbienie dla…

Czytaj dalej

Książki najważniejsze.

    „O, piaskownica to już świat. Parę metrów na parę, a świat, ludzkość, przyszłe wojny. Buzie miłe, rumiane, wydawałoby się niewinne, a już mógłby pan wskazać, które by które w piasku zagrzebało, a które by się przed którym w tym piasku schowało. Któremu tej piaskownicy będzie kiedyś za mało, a które się w niej…

Czytaj dalej

Szarlotka czy tarta? Oto jest pytanie!

    Jutro Światowy Dzień Książki. Postanowiłam sobie w tym roku świętować ten czas jak należy i choćby napisać coś o moich ulubionych książkach, o książkach dla mnie ważnych z różnych powodów. Książki, wyjęte z ram półek, już piętrzą się stosami w pokoju gościnnym (zagościły tam na dobre z braku biblioteki z prawdziwego zdarzenia), gotowe…

Czytaj dalej